28.8.12
27.
Ognisko w czwartek, koncert w piątek, impreza w sobotę. Będziesz gdzieś tam. Mój poziom lenistwa osiąga maksimum i nawet słonecznik kupiłam już wyłuskany. Smakuje niezbyt, wezmę przykład z kuzynki i go sobie podsmażę. Trochę się boję, bo moje zdolności kulinarne są naprawdę bardzo słabe. Bardzo, bardzo słabe. Nawet odgrzewając bagietkę w mikrofalówce nie umiem dobrze ustawić czasu i gdy się odwracam ta zdąży się przypalić zbyt mocno. Co oznacza, że jest spalona kompletnie i nie nadaję sie do zjedzenia. Nie będę dobrą żoną w tej kwestii, no cóż. Równouprawnienie mi na to pozwala, więc mój przyszły mężu (jeżeli takowy będzie), będziesz sobie sam gotował, przykro mi. Znając życie zostanę jednak starą panną z kotami, które zastąpią mi dzieci. Ale czy ja lubię koty na tyle, żeby się nimi dobrze opiekować? Nie jestem odpowiedzialna, wiele rzeczy zawalam. Nie chciałabym znaleźć jakiegoś trupa w salonie. Czytam bzdury w Cosmo i zastanawiam się, czy ludzie naprawdę są tacy głupi, żeby w to wierzyć. Zieleń, żółć i czerwień. Pisząc zdałam sobie sprawę, że Cię kocham. 'I can fly, but I want his wings. I can shine even in the darkness, but I crave the light that he brings.'
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz