30.11.15

287.

2:04
Zamiast spać, siedzę w oknie i patrzę na deszcz. 
Nie ma żywej duszy na dworze.
Nie ma żywej duszy w tym pokoju. 

27.10.15

286.

Nie jestem niczyją zabawką. Nie jestem pobaw się, zapomnij, pobaw się. To Ty zapomnij, że ujdzie Ci to płazem.
Jestem nową osobą. Jestem na dobrej drodze. Wzięłam się za siebie, za swoją psychikę i udało mi się zmienić myślenie. Uda mi się i za parę lat co niektórzy pożałują swoich wyborów. Będzie za późno.

6.10.15

285.

Ostatnie dni przy Honeymoon. Schodzą mi klapki z oczu. Piszę książkę. Piję wino i w sumie w tej sekundzie nie jest aż tak strasznie, będzie jak zejdzie efekt alkoholu i obudzę się (znowu) sama.

18.8.15

283.

Przez moją głowę przewijają się piękne myśli. Poradzę sobie z tym, już będzie dobrze. Poszłabym i nigdy nie wróciła.














Przez jej głowę przewijają się czarne myśli. Myśli, że to jedyne rozwiązanie. Poszłaby i nigdy nie wróciła.

5.8.15

281.

Rzadko tu zaglądam, boję się tu cokolwiek napisać. Już nie jest jak kiedyś, mimo że czasami myślę co mam do stracenia? to i tak coś mnie hamuje. Co tydzień staram się zacząć życie od nowa, pod koniec tygodnia zawsze tracę zapał. Skończy się sierpień i zobaczymy czy wytrwam. Wrzesień mnie przeraża, przerasta.

14.7.15

280.

Nie wierzę w ludzi. Jak mogą nie czuć, że topią się w egoizmie, we własnej dwulicowości. Jak to możliwe, że jeszcze jakoś łapią powietrze.
Ocknęłam się za późno, ale lepsze to niż wcale.
I zacznę sobie nowe życie gdzieś tam, gdzie fajny pub z hamakami i pyszne zapiekanki za 5zł.

2.7.15

279.

Poniedziałek był takim oderwaniem od rzeczywistości jakiego potrzebowałam. Drugi dzień w tym roku, w którym czułam się szczęśliwa. Zaczął się lipiec, 2 dni do tej pory to kiepski wynik, lecz postaram się o więcej takich chwil.
Wracam też do książki. Muszę skończyć ją pisać.

13.6.15

278.

Już nawet nie potrafię udawać, że wszystko jest ok. Wczorajsza ja ledwo przeżyła. Niemożliwy ucisk emocjonalny na klatkę piersiową i jedna osoba do pomocy.
Snuję się jak duch po domu, wychodzę poprzytulać kota i wracam. Ciągle zaspana, zmęczona, zniechęcona, nie do życia.
'Running from yourself, it will never change'
Chociaż, żeby były okazje, aby to zmienić, ale nie ma. Po prostu kurwa nie ma.
'Give us a little love, we never had enough.' 

4.6.15

276.

Napisałam Ci kolejny list, napiszę do wszystkich. Będą wiedzieć. Może zrozumieją.
Od 11 dni, dziś w końcu byłam zdana sama na siebie. Kiedy przez te dni wydawało mi się, że może jednak to zakopie, może zgnije, rozłoży się, tak teraz znowu w to nie wierzę. Ani trochę. Nic a nic.
Chce mi się krzyczeć, a tylko wydobywa się szloch. Chce mi się powiedzieć to wszystko, lecz paraliżuje mnie strach. Myślę a może jednak nie warto tego tak przekreślać, a może, a jeśli. Nie chcę też kolejny raz wyjść na idiotkę, nie chce kolejny raz na własne życzenie doprowadzać się do tego beznadziejnego stanu. Myślę, że to mnie powstrzymuje, że tym razem bym przez to nie przeszła. Teraz trwam odtwarzając swoje życie w marnej jakości, ale przynajmniej program nadal jest emitowany.
Gdy podejmę ten głupi, nieprzemyślany krok, pewnie zdejmą go z anteny.

10.5.15

274.

Nie, nie czytajcie tego posta. Nie stać mnie dziś nawet na kreatywność, hej.










I co mam Ci powiedzieć, żebyś zareagował tak jak chcę?
Dni mijają mi bezsensownie, tylko sobie uciekam od puszki do butelki, zawsze to jakieś urozmaicenie w tym jakże ciekawym momencie mojego życia. Zamknę się w pokoju na zawsze, albo wyjadę gdzieś i nikt ze znajomych mnie nie znajdzie. I tak nikt by się nie przejął.
Może mi dopierdol jeszcze, kolego.

30.4.15

273.

Czuję jak wariuje. Malutkie cząsteczki szaleństwa przemykają boleśnie w moim ciele. Wyginają je. Poruszają, nie mogę tego powstrzymać. Drobinki pod skórą, chciałabym je jakoś wyrwać, wypuścić, ale nie mogę.
Śmieje się.
Nie.
Bo płacze.
A nie, jednak się śmieje.
A może jednocześnie, czemu nie.
Śmiesznie,
Wcale nie.
Zamknij się już i ogarnij.

24.3.15

270.

Jestem jak ta ćma, która leci do światła, mimo że się poparzy. Z tą różnicą, że ja zdaję sobie z tego sprawę, może jestem po prostu głupia, może zbyt słaba.

16.3.15

269.

Gubię się gdzieś pomiędzy zeszytami i książkami. Przynajmniej moja głowa jest zajęta. Przynajmniej się nie zastanawiam, nie analizuje.
Zachowuję się inaczej, bo tak chcę. Bo chcę być w końcu sobą. Szkoda, że nie każdy może to zaakceptować. Powszechnie akceptowane zachowania u innych u mnie są tępione. Czemu? Aż tak bardzo przejmujesz się za mnie? Przestań. Mam tego dość.
Mogę sama decydować o tym o kogo i o co będę się martwić. Daj sobie spokój.


Nie bój się patrzeć mi w oczy. Nie bój się niczego, ktoś musi być bardziej odważny ode mnie.

23.2.15

266.

Już na zawsze jestem czyjaś. Na zawsze nieswoja.
Jakie to dziwne patrzeć w pustą przestrzeń, a widzieć w głowie tyle rzeczy. Jakie to dziwne siedzieć samemu, a słyszeć tyle głosów.
Nie potrafię zapanować już nawet nad własnym ciałem.
Uspokój się!
Nie powinno się tak wariować przez jeden narząd.

2.2.15

264.

Nie tak znowu powoli mam tego wszystkiego dosyć. Gdzieś tam po którymś z kolei podniesionym głosie straciłam równowagę. Chwieje się kiedy to robisz. Czemu chcesz sprawić, żebym upadła?

21.1.15

263.

Jak łatwo udowodnić, że słowa ranią bardziej, ale kochanie, to jeszcze nic takiego. Mówiłeś gorsze rzeczy.

19.1.15

262.

Najlepszym uczuciem, gdy budzisz się z koszmaru jest fakt, że był to tylko sen. A co czuć kiedy wiesz, że to mogłoby być prawdą, że jest.  Że gdy tylko bym spróbowała, tak właśnie by się to skończyło.
Dlaczego nie mogę budzić się kilka chwil przed?