28.1.14
27.1.14
214.
20.1.14
213.
Może już nie jestem trucizną, ale za to ostrym bólem w Twojej klatce piersiowej. Jestem Twoją chorobą, czymś co powinno się wyciąć, ale już jest za późno. Zagnieździłam się i lepiej nie ryzykować. Ale będę się rozrastać, wiesz. Chyba jesteś masochistą.
19.1.14
212.
Słucham CC. I jedno zdanie jest ponad resztą. Child I will hurt you. I tylko błagam, żeby to się nie okazało prorocze. Nie chcę więcej być trucizną. Najłatwiej przychodzi mi być Twoim uzależnieniem. I niech na tym się skończy, bo to nie musi być złe.
13.1.14
211.
I nie powinieneś słuchać. Powinieneś patrzeć. I tak będę bała się mówić. I tak będę bawić się bransoletkami. I tak będę uciekać. Mimo, że już nie muszę to nie potrafię inaczej. Przyzwyczajenie. Obrona. I nie zdajesz sobie sprawy ile tak naprawdę chcę powiedzieć. Jak bardzo chcę to z siebie wyrzucić, ale nie mogę. Zbyt duże natężenie bólu w jednej chwili. I tylko pisać o tym umiem. W trzeciej osobie, bo przecież się nie przyznam. I tylko palce mnie zdradzają, ale możesz to podpisać pod stres i olać.