Kto by przypuszczał, że na zawsze okaże się na chwilę, a takie niespodziewane zostanie na dłużej?
Odnalazłam mój lek na wszystko i boję się, że zostanie wycofany z produkcji. Producent zapewniał mi wieczność, ale wieczność to pojęcie względne. Nie dla wszystkich znaczy to samo. Mam nadzieję, że dla nas jednak tak. Nie wytrzymałabym i bez Ciebie. Bez Ciebie tylko bym nie wytrzymała. Aż.
Kocham Cię kochać i kocham, że kochasz. Nareszcie.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podsumowanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podsumowanie. Pokaż wszystkie posty
8.8.14
19.6.14
243.
Moje szczęście pojawia się wraz z Twoim uśmiechem, a znika z pocałunkiem na pożegnanie. A tyle w nim emocji i tęsknienia. Tyle mnie wtedy zabierasz, że ledwo wchodzę po schodach do domu. Na szczęście oddajesz mi wszystko następnego dnia. Z nawiązką.
19.5.14
14.4.14
234.
Trwam w ciężkim do opisania stanie. Wmawiania sobie, że chcę, żeby było dobrze a z przyzwyczajenia dążę do destrukcji. Zabijam Cię nieustannie. To się nie zmieni. Ja się nie zmienię. Musiałam sobie powtarzać 'nie rozpłacz się w autobusie pełnym ludzi'. A już było dobrze, chyba po prostu ja też mam swoją truciznę. I niszczy mnie już nie pierwszy raz, a i na pewno nie ostatni.
Słucham tych samych piosenek co kilka wiosen temu i czuję się jak kilka wiosen temu.
I tak myślałam, że ze mną nie da się długo być szczęśliwym.
Słucham tych samych piosenek co kilka wiosen temu i czuję się jak kilka wiosen temu.
I tak myślałam, że ze mną nie da się długo być szczęśliwym.
Etykiety:
depresyjnie,
don't cry,
egzystowanie,
hell is real,
kochanie,
niepewność,
pain,
podsumowanie,
psycho,
rok temu o tej porze,
scared,
umieranie,
zadręczanie
3.4.14
232.
Znów te wieczory jak kiedyś, znowu najchętniej gdzieś bym uciekła. Najchętniej od siebie bym uciekła. W inne ciało, inny umysł, inne wspomnienia, inne pragnienia. Gdzieś, żeby już było spokojnie, dobrze i ciepło. Żebym dawała sobie radę bez ogrzewania przez kogokolwiek. Żebym dawała sobie rade sama. Posiedziałabym sobie gdzieś nad wodą, jak najdalej. Pewnie próbowałabym się uspokoić, spróbować o tym nie myśleć. Wypuszczając to zło gdzieś z oddechem, gdzieś z kolejnym biciem serca.
Utknęłam w miejscu, na zawsze już.
Utknęłam w miejscu, na zawsze już.
21.2.14
224.
Gubię się. Jak ponad rok temu. A myślałam, że mam to za sobą. Może nie nauczyłam się kochać w taki sposób jak reszta. Na pewno.
19.2.14
222.
Obijam się o ściany próbując zgadnąć, któremu mogę zaufać. W końcu wybieram. Wydaje się miły, spokojny, dobra dusza. Po prostu. Więc kieruję się w jego stronę z nadzieją, że to przetrwam. Że to nie jest ten, który mnie zniszczy. Idę i napotykam tym samym śmierć. Przychodzą mi do głowy najbardziej tandetne słowa jakie mogłabym usłyszeć - pozory mylą. Nie tylko w śnie było mi dane się o tym przekonać.
28.1.14
24.11.13
207.
Tak łatwo mogłabym stracić grunt pod nogami. Gdybyś tylko wtedy wyszedł zabrałbyś to, na czym chwiejnie staram się utrzymać równowagę. Strąciłbyś mnie przypadkiem w koszmary z przeszłości, które schowane na dole, przykryte złudzeniami i nadzieją wciąż starają się wydostać. Mam swoją tarczę. To Twoje słowa, Twój dotyk i to jaki robisz z nich użytek. Budujesz wokół nas kolejne ściany, czyli coś czego ja sama nigdy bym nie potrafiła. Chronisz mnie przed sobą samą. Przed moją inną częścią, która kocha się w melancholii, depresji i autodestrukcji. Przez długi czas to ona była górą. Ciężko jest się pozbyć czegoś, co było z tobą przez tak długi czas. Było zamiast ciebie, kiedy ta delikatna i wrażliwa strona nie dawała rady wytrzymać tak wielkiego cierpienia. Przejęła kontrolę i nie pozwalała się już potem rozklejać i przez długi czas nie pozwalała kochać. A kiedy czuła, że ktoś może pokochać ją, mówiła, że nie chcę, żebyś mnie kochał. Ledwo utrzymując mnie w ryzach jednak nie radziła sobie z innymi. Było za późno, bo ktoś kochał. I ktoś cierpiał.
A potem były już tylko fajerwerki i spalanie. Zbieranie resztek po raz kolejny i odchodzenie.
Nieposprzątany rok ciągle gdzieś się plącze pod nogami i jedynie Ty sobie z nim radzisz. Razem sobie radzimy.
A potem były już tylko fajerwerki i spalanie. Zbieranie resztek po raz kolejny i odchodzenie.
Nieposprzątany rok ciągle gdzieś się plącze pod nogami i jedynie Ty sobie z nim radzisz. Razem sobie radzimy.
17.11.13
206.
Odkąd pamiętam fascynowały mnie postaci tragiczne. Chore psychicznie, w depresji. Z niektórymi potrafiłam się utożsamić, z niektórymi utożsamiali mnie inni. Oglądając kolejny raz factory girl przypomniałam sobie jak moje życie wyglądało rok temu. Jak wielkim byłam wrakiem i cieniem człowieka. Jak bardzo mi pomogłyście. Jak bardzo wam za to teraz dziękuję. Bo jestem tu, a kto wie co by się ze mną działo gdyby nie ten przełomowy wieczór kiedy na siłę ponownie wpasowałyście mnie w moje stare miejsce na świecie. Mój Andy mnie zniszczył, ale ta Edie miała przyjaciół, którzy nie pozwolili jej upaść. Mam tylko nadzieję, że to nie jest złudzenie. Że wszystko naprawdę jest już dobrze. Że nie przekonam się za jakiś czas, że tylko to sobie wmawiałam.
Ale jestem Twoim padawanem, może być tylko lepiej.
Ale jestem Twoim padawanem, może być tylko lepiej.
16.11.13
205.
Chyba pierwszy raz w życiu wyobrażając sobie przyszłość nie widzę jednej wielkiej, czarnej otchłani. Widzę wyraźnie. Szczęście i radość mi towarzyszą gdy pomyślę, że mogę przeżyć jeszcze wiele takich wieczorów, poranków i dni. Widzę Ciebie. Ty jesteś szczęściem.
10.11.13
203.
Chciałam iść w drugą stronę. W stronę tego pomarańczowego nieba, które wyglądało jakby się paliło. W wielkim uniesieniu wracałam, powoli, pragnąc się nacieszyć tym pięknym momentem. Ludzie znikali mi z pola widzenia mimo, że wciąż tam byli. Zostałam tylko ja, moje myśli i zachwycające widoki. I znów walczyłam z pamięcią i znów mi się udało. To coraz łatwiejsze. Rzeczy, które sobie wmawiałam stają się coraz bardziej prawdziwe. Zaczynam wierzyć we własne urojenia. Tak mi się lepiej żyje. W końcu wszystko nabrało sensu. Zrozumiałam czemu tak a nie inaczej. Don't cry my love, don't cry no more. Mimo wszystko i tak o mnie nie zapomnicie. She lay under the midnight moon. Her restless body stiring until the magic morning hour. Like poison it succumbs her.
28.10.13
198.
Wymieńmy uśmiechy mając gdzieś co było kiedyś. W końcu zawsze od Ciebie słyszałam, żeby zapomnieć o przeszłości.
Strasznie mi czas ucieka. Nie zauważam kiedy znowu pakuję się w kłopoty. Zobojętniałam na wiele rzeczy. Szczególnie na rzeczy, na które nie mam wpływu. I'm the girl you're thinking about. The one thing you can't live without. Trochę mnie martwi, że ostatnio dostaję wszystko czego chcę. Wszystko mi się układa. Wszystko pięknie, jak w bajce. Walczyłam o siebie ostatnio. Nie o kogoś. I chyba jestem silniejsza. Jeszcze bardziej. Chyba zrozumiałam, że to tylko bardzo zatarte wspomnienia. Rozumiesz? Takie, które jak wyprane kartki. Niepełne, ledwo odczytywane. Czasem natkniemy się na łzę, która rozmazała atrament zamazując słowa. Chyba lepiej nie pamiętać. Można przypadkiem natrafić na nie w szufladzie, ale nie przeglądać. Nie rozdrapywać starych ran. There's a look in your eyes. I know just what that means. I can be, I can be your everything. Wiem, że mogę. Może powinnam napisać wiem, że bym mogła. W końcu sama nie wiem czy tego chcę.
Zajmowana rzeczywistym światem, który jest tak bardzo niedojrzały, prymitywny i chory jak się tylko da zabijam w sobie to, co zwą delikatnością, współczuciem, empatią, duszą. Czuję się wyprana, naprawdę wyprana z tego wszystkiego co powinnam odczuwać. Chcę znaleźć czas na rzeczy, które kiedyś mi sprawiały przyjemność. Na przebywanie sama ze swoimi myślami. Na wywołanie dawnych rozmyślań. Na nie poddawanie się sztuczności tego co mnie otacza.
Marzy mi się jakieś tygodniowe odcięcie od świata. Gdzieś daleko, w lesie, przy jeziorze, pod pięknym niebem. Wtedy bym znalazła na to czas.
Napiszę kiedyś książkę, obiecuję, Z.
I'm the one that you need and fear.
Strasznie mi czas ucieka. Nie zauważam kiedy znowu pakuję się w kłopoty. Zobojętniałam na wiele rzeczy. Szczególnie na rzeczy, na które nie mam wpływu. I'm the girl you're thinking about. The one thing you can't live without. Trochę mnie martwi, że ostatnio dostaję wszystko czego chcę. Wszystko mi się układa. Wszystko pięknie, jak w bajce. Walczyłam o siebie ostatnio. Nie o kogoś. I chyba jestem silniejsza. Jeszcze bardziej. Chyba zrozumiałam, że to tylko bardzo zatarte wspomnienia. Rozumiesz? Takie, które jak wyprane kartki. Niepełne, ledwo odczytywane. Czasem natkniemy się na łzę, która rozmazała atrament zamazując słowa. Chyba lepiej nie pamiętać. Można przypadkiem natrafić na nie w szufladzie, ale nie przeglądać. Nie rozdrapywać starych ran. There's a look in your eyes. I know just what that means. I can be, I can be your everything. Wiem, że mogę. Może powinnam napisać wiem, że bym mogła. W końcu sama nie wiem czy tego chcę.
Zajmowana rzeczywistym światem, który jest tak bardzo niedojrzały, prymitywny i chory jak się tylko da zabijam w sobie to, co zwą delikatnością, współczuciem, empatią, duszą. Czuję się wyprana, naprawdę wyprana z tego wszystkiego co powinnam odczuwać. Chcę znaleźć czas na rzeczy, które kiedyś mi sprawiały przyjemność. Na przebywanie sama ze swoimi myślami. Na wywołanie dawnych rozmyślań. Na nie poddawanie się sztuczności tego co mnie otacza.
Marzy mi się jakieś tygodniowe odcięcie od świata. Gdzieś daleko, w lesie, przy jeziorze, pod pięknym niebem. Wtedy bym znalazła na to czas.
Napiszę kiedyś książkę, obiecuję, Z.
I'm the one that you need and fear.
22.10.13
197.
Chcesz ode mnie uciec a i tak wiem, że to czytasz. I tak wiem, że tęsknisz. I tak wiem, że chciałbyś, żebym była. A ja znikam w oczach, chwilę jestem tu, żeby za chwilę być gdzie indziej. Coraz mniej mnie jest, ale to lepiej. Może i pustka się zmniejszy.
16.10.13
196.
mówisz, że mnie kochasz, a nie ma Cię przy mnie. mówisz, że mnie lubisz taką jaką jestem, ale mogłabym zmienić to, tamto, sramto. mówisz, że znaczę dla Ciebie wszystko, a nawet nie stać Cię na kilka słów. mówisz, że zawsze będziesz, a już jakiś czas temu zniknąłeś. mówisz, że mam Ci zaufać, ale jak?
30.9.13
192.
jest takich kilka piosenek, które kojarzą mi się z różnymi ludźmi. niektórych mogę słuchać, niektóre omijam szerokim łukiem. są jeszcze takie, które w zależności od humoru działają w różne strony. coraz trudniej połapać się czy słuchać dalej, czy wyłączyć jak najszybciej. mogę się domyślać, ale lubię czasami sama siebie oszukiwać.
19.9.13
191.
zaczną się wieczory przy herbacie, pod kołdrą z laptopem na kolanach, z kotem gdzieś obok. ze strachem gdzieś przykrytym warstwą zaufania. z narastającym smutkiem pasującym do pogody za oknem. z comą, a co za tym idzie - z rozterkami. wielka wiara tłumi lęk. pozwól, że uwierzę, że to już wszystko co mogło mnie złego spotkać. że teraz tylko do przodu z podniesioną głową. z coraz mniej udawanym uśmiechem i próbami życia jak dorosły człowiek.
15.9.13
190.
a ja jestem krucha, wiesz. łatwo się rozbijam, trudniej składam. i po którymś razie chyba pomyliłam kawałki. stałam się człowiekiem, którym kiedyś bym pogardziła. a teraz nie przeszkadzało mi to, ale chyba zaczyna. ktoś mi uświadomił dzisiaj co się ze mną stało. a ja wiem, że to nie tylko moja wina. każdy dołożył swój kawałeczek, żebym każdemu pasowała.
8.9.13
189.
poddaje się. raz na zawsze się poddaje. nie mam już siły, przepraszam. nie będę się starać za dwie osoby.
chyba zmieniłam myślenie.
chyba zmieniłam myślenie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)