8.8.12

7.

Rozmowa nocą siedząc na parapecie. Brakowało tego w tych zabieganych dniach. Proszę, obiecaj, że to znów będzie codzienność... Chciałam Cię o coś spytać, lecz zrezygnowałam. Stchórzyłam. Bo przecież nie jesteśmy swoją własnością...możemy robić wszystko. Znów mała prośba - róbmy to wszystko razem, nic innego się nie liczy. Postawiłam betonową ścianę, lecz ją zburzyłeś. Stawiałam mur z metalowych prętów, lecz je wygiąłeś. Resztkami sił zdołałam zrobić płot, już małowytrzymały, z furtką. Gdybyś tylko zechciał ją otworzyć...



Przeraziły Cię uczucia tak intensywne, ale podane na dłoni. Szybko odbiegłeś od płotu kilka razy się oglądając. Może kiedyś wrócisz, jak będziesz gotowy. Poczekam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz