24.11.13

207.

Tak łatwo mogłabym stracić grunt pod nogami. Gdybyś tylko wtedy wyszedł zabrałbyś to, na czym chwiejnie staram się utrzymać równowagę. Strąciłbyś mnie przypadkiem w koszmary z przeszłości, które schowane na dole, przykryte złudzeniami i nadzieją wciąż starają się wydostać. Mam swoją tarczę. To Twoje słowa, Twój dotyk i to jaki robisz z nich użytek. Budujesz wokół nas kolejne ściany, czyli coś czego ja sama nigdy bym nie potrafiła. Chronisz mnie przed sobą samą. Przed moją inną częścią, która kocha się w melancholii, depresji i autodestrukcji. Przez długi czas to ona była górą. Ciężko jest się pozbyć czegoś, co było z tobą przez tak długi czas. Było zamiast ciebie, kiedy ta delikatna i wrażliwa strona nie dawała rady wytrzymać tak wielkiego cierpienia. Przejęła kontrolę i nie pozwalała się już potem rozklejać i przez długi czas nie pozwalała kochać. A kiedy czuła, że ktoś może pokochać ją, mówiła, że nie chcę, żebyś mnie kochał. Ledwo utrzymując mnie w ryzach jednak nie radziła sobie z innymi. Było za późno, bo ktoś kochał. I ktoś cierpiał.
A potem były już tylko fajerwerki i spalanie. Zbieranie resztek po raz kolejny i odchodzenie.
Nieposprzątany rok ciągle gdzieś się plącze pod nogami i jedynie Ty sobie z nim radzisz. Razem sobie radzimy.

17.11.13

206.

Odkąd pamiętam fascynowały mnie postaci tragiczne. Chore psychicznie, w depresji. Z niektórymi potrafiłam się utożsamić, z niektórymi utożsamiali mnie inni. Oglądając kolejny raz factory girl przypomniałam sobie jak moje życie wyglądało rok temu. Jak wielkim byłam wrakiem i cieniem człowieka. Jak bardzo mi pomogłyście. Jak bardzo wam za to teraz dziękuję. Bo jestem tu, a kto wie co by się ze mną działo gdyby nie ten przełomowy wieczór kiedy na siłę ponownie wpasowałyście mnie w moje stare miejsce na świecie. Mój Andy mnie zniszczył, ale ta Edie miała przyjaciół, którzy nie pozwolili jej upaść. Mam tylko nadzieję, że to nie jest złudzenie. Że wszystko naprawdę jest już dobrze. Że nie przekonam się za jakiś czas, że tylko to sobie wmawiałam.
Ale jestem Twoim padawanem, może być tylko lepiej.

16.11.13

205.

Chyba pierwszy raz w życiu wyobrażając sobie przyszłość nie widzę jednej wielkiej, czarnej otchłani. Widzę wyraźnie. Szczęście i radość mi towarzyszą gdy pomyślę, że mogę przeżyć jeszcze wiele takich wieczorów, poranków i dni. Widzę Ciebie. Ty jesteś szczęściem.

11.11.13

204.

Doskonale rozumiem o co Ci chodzi kiedy mówisz, że nie masz czasami nad sobą kontroli. Ja traciłam ją wiele razy. Może zbyt wiele przez i dla niektórych. I'll open the door to heaven or hell. 

10.11.13

203.

Chciałam iść w drugą stronę. W stronę tego pomarańczowego nieba, które wyglądało jakby się paliło. W wielkim uniesieniu wracałam, powoli, pragnąc się nacieszyć tym pięknym momentem. Ludzie znikali mi z pola widzenia mimo, że wciąż tam byli. Zostałam tylko ja, moje myśli i zachwycające widoki. I znów walczyłam z pamięcią i znów mi się udało. To coraz łatwiejsze. Rzeczy, które sobie wmawiałam stają się coraz bardziej prawdziwe. Zaczynam wierzyć we własne urojenia. Tak mi się lepiej żyje. W końcu wszystko nabrało sensu. Zrozumiałam czemu tak a nie inaczej. Don't cry my love, don't cry no more. Mimo wszystko i tak o mnie nie zapomnicie. She lay under the midnight moon. Her restless body stiring until the magic morning hour. Like poison it succumbs her. 

6.11.13

201.

Tak delikatna skóra ma wady. Przepuszcza przykre słowa, które rozrywają od środka. Lecz też z większą siłą przyciąga te dobre co zawijają znów wszystko w kokon i możesz chwilę odetchnąć od ponownego rozrywania go. Te słowa idą za Tobą i to chyba tak bardzo w Tobie cenię.