30.9.14

250.

Kładę się spać o tych młodych porach. Ostatnio straszliwie mnie wszystko męczy. Wykańcza. Zniechęca. To, że po powrocie do domu moim jedynym przyjacielem jest laptop. Że jedyną osobą z jaką mogę porozmawiać na żywo jestem ja sama. Jedynym do czego się można przytulić to kot. I kochać trzeba tak na odległość. To najbardziej męczy. 
Wszystko jest tak nagromadzone, że czuję jakbym miała to zwymiotować. Najadam się smutkiem. Tęsknotą. 

29.9.14

249.

Powracam do starych środków? Na jak długo wystarczą zanim mnie zniszczą?
Moje ciało jest takie ciężkie, ale za to lekka dusza. Zamykam oczy i pośród wirowania mogę dostrzec swoje lęki. To są słowa, to odchodzący Ty. To ja w strugach deszczu, to ja na ciemnej ulicy, to ja rozpaczliwie łapiąca Twoją rękę. To ja słuchająca, że wcale nie kochasz.

14.9.14

247.

Sweeteyes I already miss you. And you only just walked out the door. I nawet będąc w Twoich ramionach miałam wrażenie, że już odjechałeś. Nawdychałam się Ciebie, miłości, ale to chyba nie wystarczy. Potrzebuję Cię za bardzo. Will you love me when the chips are down? Could you love me when the world is crashing all around? Minęło dopiero kilka godzin, a odczuwam je jak wieczność. Czas mi bez Ciebie zwalnia. Brzydnie.

11.9.14

246.

Masz rację. Boję się nawet słowa szczęście. Boję się, bo źle mi się kojarzy. Bo po prostu trudno w nie uwierzyć. Trudno uwierzyć, że można być szczęśliwym i nie zostać zranionym. A ja już nie chcę być zraniona. Nie chcę powtórki. I myślisz, że ja specjalnie, że sobie nie pozwalam, ale to nie ja nad tym panuje. To mi się wyrobiło z czasem. Gdzieś zaczynając od jesteś nieziemska, a kończąc po prostu na znikaniu. Na odstawianiu.
To moje wnętrze się boi, bo nie zna słowa szczęścia, którego nie łączy się ze słowem rozczarowanie.
I naprawdę, nie myśl sobie, że ja specjalnie, że z rozmysłem. Ja tak mam, to moja obrona. I ciężko mi uwierzyć, po prostu ciężko mi uwierzyć w szczęście, które może trwać dłużej niż kilka chwil.