20.5.13

167.

odcinam się. mam kogo kochać i dla kogo żyć. mam zapach konwalii w pokoju i książkę dla zabicia czasu, czego chcieć więcej?

19.5.13

166.

potrafiłam sobie wyobrażać, że jeszcze możemy. chodzić na spacer, uśmiechnąć się, dotykać po raz pierwszy. może powinniśmy wszystko zrobić lepiej. a może po lepiej, byłoby tylko coraz gorzej. a może chciałabym tego. wszystko rozpierdolić i nie wrócić. nie musieć sprzątać tego całego syfu jaki by powstał. z dnia na dzień zaczynam znowu czuć się coraz gorzej. na szczęście miałam kilka miesięcy, żeby nauczyć się udawać, że wszystko jest w porządku. że już nie boli i mogę ruszyć dalej. i że ruszam. że dobrze mi z tym, że ruszam.
find what you love and let it kill you. teraz tylko czekać, aż mnie zabijesz. tylko pozwól mi jeszcze, że na chwilkę wrócę do tamtego dnia. przypomnę sobie zapach łąki, dreszcz jaki wywołało zetknięcie się naszych dłoni. drewnianą budkę. uciekanie. kocham Cię, mówione po raz pierwszy. wszystko pierwsze.
przestań płakać.

16.5.13

164. just kill me.

jestem tak nieproduktywnym człowiekiem, że bardziej chyba nie mogę być. jedyne, co mi wychodzi to mieszanie innym w życiu, czego akurat nie chcę. nie byłoby prościej gdybym po prostu zniknęła? może lepiej by było mnie wspominać od czasu do czasu, a nie widywać, spotykać, kochać.
nie mogę znaleźć tej siły, która by mi pozwoliła uwierzyć, ze świat jest mój. że zasługuję na to, co dobre.
nie mam już siły próbować, mogłabym spędzić resztę mojego krótkiego życia w tym pokoju. w tych czterech ścianach, gdzie problemy nie zapukają drzwiami. byłabym tchórzem, ale chyba bym to zniosła. na jakiś czas. jedyne czego teraz pragnę to wyjechać, zostawić wszystko za sobą. chociaż na jeden dzień.
tak bardzo nienawidzę swojego ciała, a przyszło lato i jest zbyt gorąco na ukrywanie się. brzydzę się sobą. i jestem żałosna, bo moje próby zmienienia czegokolwiek są po chwili spisywane na straty.
chcę czuć się dobrze. kiedy się tak ostatnio czułam?
jak powstrzymywać łzy? powiedz mi, bo ja nie potrafię.

8.5.13

163. you love me for everything you hate me for.

myślę, że byłabym zupełnie inna. że samym złem i brakami. a tak to całością jestem i wiem, że mogę zaufać. tylko czemu każdy w końcu odchodzi? nawet kot, którego miałam dostać za miesiąc, zdechł. czemu przeszłość nie jest przeszłością i czemu kiedyś ubzdurałam sobie, że to dobrze? 
czemu za każdym razem kiedy idzie mi dobrze, Ty wracasz i wszystko psujesz? kolejny raz. czy Ty też nadal nie zapomniałeś?