30.12.12

122.

 styczeń - sylwester z najukochańszą osobą na świecie. taką co to na zawsze i mocno. i razem stwierdzilismy, że chcemy być dorośli już, odważni. i wiedziałam, że bać się nie będę, bo z Tobą wszystko, bo razem. 
potem pozbywanie się masek, złudzeń. i bolało to. i bałam się już wtedy, bo odchodziłam. dlaczego?
konfuzja, tracenie zaufania, boli, tęsknota, potrzeba, brak spełnienia, rozdarcie. nic nie było dobrze.
tabletki, alkohol, everyone does something to take away their pain.
zawodzenie, pustka, brak Twoich ramion, dłoni, serca, którego można posłuchać. looked in my heart but my heart was empty.
song. często ludzie wybaczają innym, tylko po to aby tamci wciąż byli cząstką ich świata. powracanie, prawda wymierzona jak niezwykle ostra broń, odchodzenie. boli.
Welcome to the Rileys. przyzwyczajanie.
lutysong. ludzie często w nocy mają zupełnie inne emocje niż rano. nie mówiąc o postanowieniach. chcę?
znowu zostawiam Cię, tydzień przed walentynkami. dlaczego?
nowe twarze, nowe dusze, które można zniszczyć. nowe błędy, którymi się chyba żywię. brak ufności, strach. pink floyd, the police. ćpun. wyrosłam ze skrywania emocji.
niepotrzebne szukanie konfliktów. scars, I’m chopping dagger. może nie jestem osobą, którą myślisz, że jestem? I don't want to talk about it.
8 mila, californication.

marzec
dziewczyny i miłość. zaczyna mi zależeć. nie chcę.
harry, przerwana lekcja muzyki, gossip girl.
kawa, owoce, czekolada, przypadkowi ludzie, gg, smsy, kawa, kawa, duża bluza, dobra książka, puzzle, dużo snu, odpoczynek, hamletyzowanie, zniechęcenie, kawa, chaos, zawiedzenie, złe wiadomości, ból głowy, izolacja, rysowanie, pisanie, odpoczynek od świata. nobody never asks me if I'm okay. they just assume. just because I look happy, doesn't mean I'm not fucking dying inside.
ludzie zapominają. dlaczego uznałam, że namalowanie kolorowego drzewa to przesada i domalowałam tam z nią wisielca? nie myślisz o tym, co się dzieje, lecz oddychasz. trwasz w beznadziejnie dziwnym uczuciu, jakbyś umierał za życia. już starczy, proszę! przed sobą samą udając najpiękniej. melancholia.
w snach znowu jesteś i już wiem, ale milczę. rozchwianie. impulsywne działanie. żałuję? God knows your lonely souls. song.
kwiecień
you’re gonna catch a cold from the ice inside your soul. chciałbym Ci życzyć wszystkiego dobrego, ale nic dobrego już Cię nie spotka. na Twoje własne jebane życzenie. żulczyka trochę. przemęczenie. odsypianie nocy zmarnowanych na tęsknienie.
chyba tracę umysł, zdolność racjonalnego myślenia, chyba tracę siebie. rutyna. song.
tak bardzo chcę dostać list, w którym wyjaśnisz mi Boże wszystko co się ze mną dzieje. pas à pas.
maj - 1.05.2011 pamiętam dokładnie jak wtedy trochę w stanie nietrzeźwym odważyliśmy się na bycie razem.  wspomnieniami karmiłam się przez cały dzień. wiem, że Ty też. może lubię się dręczyć przeszłością? nikt nie zniszczy mnie bardziej niż ja sam. requiem dla snu. song. coma. nadzieja cicha, że chociaż życzenia od Ciebie dostanę. zawód.
czerwiec - wyimaginowana rzeczywistość. wiara w coś, co się nie spełni. silimy się na dobro, kiedy ciągnie w drugą stronę. oszukujemy samych siebie. wypieramy ciemną stronę, żeby móc się nazwać ludźmi. zabijamy miłość słowami, których potem żałujemy. powracamy do przeszłości, żeby poczuć się jak kiedyś.
luxtorpeda. gra o tron.
moje słońce i gwiazdy. księżycu mojego życia. 
pamiętam jak niezdarnie mówiliśmy to sobie rozmawiając przez telefon, patrząc na gwiazdy. chyba wtedy zaczynało mi zależeć nie tylko na przeszłości. szukałam kogoś kto mi Ciebie zastąpi. i znalazłam. song.
lipiec zniknąłeś. zadzwoniłam. odebrała. powiedziała, zanosząc się łzami, że jesteś w szpitalu. nagle cały świat mi się zawalił. mimo, że siedziałam wtedy na zielonej trawie, w słońcu, zakręciło mi się w głowie. a może to od alkoholu?
okazało się, że mogę też stracić pana zastępczego. przepraszam za określenie. pojechałam do Ciebie następnego dnia. leżałeś tam, nic nie mówiłeś. i te krótkie momenty kiedy trzymałam Cię za rękę. później pojechałam znowu, już było w porządku. rozmawialiśmy. wodziliśmy palcami po karku, po dłoniach, ustami po ustach. chyba zaczęłam coś czuć. the trouble is, you think you have time. egoistka, hipokrytka? tak. song. i cały czas słucham. i cały czas nic nie słyszę. i cały czas patrzę. i cały czas nic nie widzę. i cały czas wyciągam ręce. i cały czas nic nie czuję. i cały czas otwieram się. i cały czas się ranię. już starczy.
nowe dni witane siedząc na parapecie, rozmawiając z p.z.  wysłuchując jak to za sobą nie tęsknimy. jak to chcemy dla siebie jak najlepiej. jak wpływamy na siebie. jak wiele jesteśmy w stanie dla siebie zrobić. kłamstwo? wtedy nie, dzisiaj wiem, że tak właśnie było.
sierpień - to niczego nie zmieni, ale zawsze to jakieś wyjście. żal zamyka mi powieki. wspomnienia bajką na dobranoc. budzikiem - krzyk. zaczynamy od początku powoli rozpierdalać ten świat. morganville. telefon. coma. gitara. wnioski. pustka. znowu. boli.
spójrz, mam w sobie ogień i lód. dwie strony i lubię obie czuć. 
jutro zapomnę, ale jutro jest takie odległe. wszystko zakryje kurz, już niedługo. jestem jak tykająca bomba. odliczam czas. płonie wszystko czego dotknę. song.
I really need to talk to you Lord.
porozrzucane nadzieje, potykam się o nie. jeśli pękniesz, przysięgam, znajdę Cię nawet w piekle.
grawitacja ciągnie nas do bruku.
wrzesień
resztki snu na powiekach zniknęły po kilku słowach. ale chce się dalej wrócić, chce się dalej wierzyć, chce się dalej oszukiwać. wszystko się zlewa, przestaje mieć znaczenie. trzeba odetchnąć, ożyć. to nie takie proste tak trwać i udawać, że się wie czego się chce. wiem czego potrzebuję, ale czy tego chce? to mi potrzebne do życia, ale nie chce pozwolić, żeby takie było. chce być sama dla siebie do tego powodem. nie chce czemu innemu oddawać takiej władzy. dawać broni do ręki. łatwy cel. kocham Cię? wiele razy 'na chwilę'.nie chcesz być ze mną, ale chcesz mnie mieć. chcesz być blisko mnie, ale nie za blisko. a ja potrzebuję tego 'blisko'. znowu wątpię, bo nie chcę spaść. znów bez nadziei na dno jeszcze raz. song.
październik
zaczynam biegać. przestaję. is there a remedy for waiting? for loves victorious return. is there a remedy for hating? every second that Im without you. pierwszy tatuaż. zapominanie jak się oddycha. pustka. depresja maniakalna? przeszłość to najgorsza trucizna. maria peszek. resztki złudzeń zmywam z oczu. song.
listopad
- song. strużka niepotrzebnego odczuwania. spowolnione rozumowanie, luki w pamięci, drobne epizody świadczące o chorobie psychicznej. taką przyszło mi cenę płacić za chwilę radości. i chyba chce się pogodzić .byłam zastępstwem. kimś, do kogo można wracać i odchodzić. kimś, z kim się nie jest, ale się bywa. dławi mnie tlen. widzę, że traktowałeś to tak już od samego początku p.z. ja przynajmniej wtedy byłam przekonana, że naprawdę Cię kocham. - powinnaś iść do psychiatry. 
grudzień - you’re poison running through my veins. chyba kocham Cię tak samo jak nienawidzę. zaczynam znowu to czuć, więc dlaczego szukam kolejnego zastępstwa i je znajduję? nie trwało to długo, ale trwało, sama nie wiem po co. i znowu została blizna. ale przynajmniej już wiem, że chcę Ciebie, więc daj mi szansę, bo nie wiem ile jeszcze odrzucenia jestem w stanie znieść. i przed Tobą umieram, chore serce otwieram. bez znieczulenia. song.

29.12.12

121.

przykro mi, myślałam, że chociaż teraz będziesz szczęśliwa, że się uda. los kolejny raz udowodnił mi, że związki nie są dla mnie. że szczęśliwa miłość nie jest mi pisana.
przyzwyczajam się do odchodzenia ode mnie. do opuszczania mnie. nikt nie może ze mną wytrzymać i wcale się nie dziwię. to, że nie wkładam naczyń do umycia kiedy coś zjem tylko stoją na biurku, to że zbyt często płaczę, narzekam. to, że mam wielki talent do potęgowania mojej/Twojej winy. to, że wolę noc niż dzień. to, że nie lubię zapraszać słońca do pokoju. że nie lubię truskawkowych lodów, czy to, że wciąż kochałam inną osobę, nie Ciebie, mogło być problemem. rozumiem.

120.

nie wiem czy chcę być sobą teraz. nieproporcjonalnie wiele spraw zawalam w porównaniu do sukcesów. może po prostu nie umiem z kim innym. bo z Tobą było bezpiecznie i z miłości wszystko. chyba bez Ciebie nie mogę uwierzyć w szczerość uśmiechów, w pocałunki, przytulanie, przyśpieszone bicie serca i kochanie. zrobiłbyś to i pokochał mnie znów?

26.12.12

119.

może po prostu szybko przyzwyczajam się i zaczynam kochać ludzi, którzy choć w małym stopniu czują to samo do mnie. może po prostu jeżeli ktoś okaże mi choć trochę miłości ja zaczynam kochać naprawdę i mocno, bo jestem cholerną desperatką i brak mi jej tak cholernie mocno.
żarty już nimi nie są. to już więcej nie mnie nie bawi, wiesz.
niespodziewany, wieczorny spacer był taki trochę przełomowy. zdałam sobie z czegoś sprawę. i chyba dobrze jest, bo czemu nie? nie odczuwam potrzeby szukania dziury w całym, żeby coś zniszczyć tak jak zazwyczaj to robiłam, może trochę nieświadomie. może jest mi zbyt trudno być tak długo szczęśliwą. nie wiem czemu, trochę mnie to przeraża. nie mam pojęcia co mam wtedy robić. po drugiej stronie wiem przynajmniej jak sie zachować. przyzwyczaiłam się do tych moich złychdlainnychdlamnienormalnych nastrojów. boję się ciągle uśmiechać, wiesz? żeby nie zrobić sobie samej nadziei. nadzieja to kurwa. a kurw się nie lubi.
i to szczęście wyciska mi łzy, bo wiem, że skończy się. jestem jednym, wielkim znakiem zapytania.
wiem tylko, że lubię Twój dotyk, łagodny taki, słodki. i ręce czasem błądzą Ci, a ja nie powstrzymuję, bo nie chcę.

25.12.12

118.

hey you, would you help me to carry the stone? open your heart, I'm coming home. i chcę Ciebie blisko, bliżej, tak żeby zabrakło tchu.

24.12.12

117.

'świąteczny post, pełen optymizmu, uśmiechu, zapachu mandarynek, blasku choinkowych lampek, widoku wielu pyszności, dźwięków ulubionych zespołów, radości z dzielenia się' i tylko troszeczkę mi dzisiaj smutno. takciutciut.

23.12.12

116.

klepsydra. wzruszasz ramionami, odchodzisz. co z tego? i tak nikt jej nie kochał.

115.

po wczorajszym dniu zostało wyraźne wspomnienie plamy na ścianie. nie panuję już nad niczym. zwłaszcza nad swoimi emocjami. i przyznałam to w końcu. nigdy nie przestałam. i może prościej będzie jeżeli przestanę wierzyć. że wszytko się ułoży, bo jeśli znów wszystko runie, będę tą kartą na samym dnie, przygniecioną przez inne. jestem podstawą. niby muszę być silna. a nie jestem. i nie wiem jak chce zacząć budować. brakuje ciepła Twych rozchylonych warg. bardzo.

22.12.12

114.

i wieczorem zasnąć nie mogę, bo nawiedzasz mnie. i głowę chowam pod pościelą, żeby za chwilę zabrakło powietrza. i przez moment cieszę się tym - bliskością granicy - potem testuję  sposób z dzieciństwa - robię 'okienko'. i wtedy wiem, że czasami panuję nad śmiercią. wiesz, lubię mieć ją blisko. jako wyjście awaryjne. tylko w tobie nadzieja. teraz chore serce otwieraj. bez znieczulenia.

19.12.12

113.

Ty lekko odsuwasz się, gdy ja chcę Ci zabrać wymyślony strach. masz usta pocięte chłodem zdań, czemu tyle między nami zła? pozwól mi pokochać znów. pozwól sobie. na mnie sobie pozwól.

17.12.12

112.

nie chcę przeżyć tego życia. chce egzystować gdzieś z dala od świadomości. gdzie będę mogła zachowywać się tak jak teraz, bo tam to będzie normalne. odpocząć od bycia żywą.

16.12.12

111.

struny z trudem głos wymuszają dzisiaj. oddech Cię boli jakbyś w krtani miał nóż. tęsknie za uczuciem. za czuciem. za czymkolwiek, co ogrzeje serce tęsknie. za Tobą. u boku. przy mnie. na mnie. za tym, że byłeś wszędzie. zawsze. i wybaczyłam Ci wszystko. więc wybacz mi też. bo rozpadam się. i rozpadnę się. z braku miłości. tej Twojej. 36 i 6 stopni Celsjusza, 70 procent wody i dusza, 5 litrów krwi, jedno serce ją tłoczy i jeden ty by to wszystko zjednoczyć.

14.12.12

110.

chcę kolejny tatuaż i woodstocku chcę. i chce ten wieczór spędzić z Tobą, a nie spędze. i czemu? powiedz, czemu jest tak ciężko? przecież nie tak być powinno. może przynajmniej pocieszę się spełniając swoje zachcianki i jutrzejszym wieczorem.
i rzygać mi się chce jak patrzę na te 2 cyfry.

12.12.12

109.

nie mogę na Ciebie liczyć. mimo, że teraz mówisz, że mogę. że zawsze.
zrobiłeś najgorsze co mogłeś zrobić. ze wszystkich najstraszniejszych rzeczy zrobiłeś tę, która mnie zniszczyła. odszedłeś bez słowa.
pozwoliłeś mi myśleć, że to moja wina.
i wiesz, nawet nie wiem czy mnie to zabolało. ten oddzielny przypadek. przyzwyczaiłam się do bólu. Ty mnie do niego przyzwyczaiłeś.
nie tylko mnie, bo przecież nie tylko mi zniszczyłeś życie prawda? masz już kilka takich sytuacji na koncie. nie wiem czemu ogniem traktujesz wszystko, czego się dotkniesz, ale nie zniszczysz mnie bardziej. nie da się, więc mogę porozmawiać. mogę powiedzieć Ci. mogę sobie na to pozwolić.
mocniej zabiło serce i już pierwsza łza popłynęła od rana. nie tak jak zwykle pod wieczór, kiedy to naciskają na mnie wspomnienia. truciznę pompują do serca. i zabijają powoli. żeby było dokładnie. i dobrze to robią. sprawnie. nie pierwszy raz już.
i zakładam dobrą maskę. i oni nie widzą. nie słyszą.

6.12.12

107.

even though you broke my heart. and killed me. and tore me to pieces. and threw every piece into a fire. piosenki przemawiają za mnie dziś. jak zawsze muzyka odnajduję ten jeden malutki punkcik. dla innych może niedostrzegalny. ale słowa zawsze go znajdą. odpowiednie słowa. takie najprawdziwsze. najszczersze. te, które mogą zadać ból bardziej niż gest. chociaż brak odpowiedzi na moje pytania też bolał. spuszczanie wzroku. udawane uśmiechy. wzruszanie ramion. fałszywe gesty miłości. fałszywa wiara.
naprawdę potrzebuję to usłyszeć. pozwolić prawdzie w końcu mnie odnaleźć. ale nie mam jak. i to nie ustąpi. stos chusteczek będzie się piętrzył. koszmarów będzie przybywać. to w końcu zje mnie od środka. nie pozostawi nic. będe tylko pudełkiem na duszę. albo duszą bez pudełka. zależy jak bardzo ci nie zależy. 

106.

Kocham jeden za dwoje
Słońce po niebie księżyc po niebie
Gwiazdy po niebie chmury po niebie
Wszystko spoczywa na mojej głowie

Musisz mi pomóc musisz mi pomóc
Swoją miłością musisz mi pomóc
Musisz pokochać mnie więcej
Bliżej wyciągnąć kochane ręce
Musisz

Sam nie podołam sam nie dam rady
Unieść tyle miłości
Księżyc i gwiazdy chmury i słońce
Lody wciąż łamał ciągle i ciągle
Sił mi brakuje o pomoc proszę

Musisz mi pomóc musisz mi pomóc
Swoją miłością musisz mi pomóc
Musisz pokochać mnie więcej
Bliżej wyciągnąć kochane ręce
Musisz

Musisz mi pomóc musisz mi pomóc
Swoją miłością musisz mi pomóc
Musisz pokochać mnie mocniej
Żebym się nie mógł w głęboką wodę
Rzucić

__________________________



Sił mi brakuje.

4.12.12

105.

w tobie codziennie coś umiera. ktoś bradzo mądry powiedział to mi. ktoś kogo bardzo kocham. ktoś kto wie, czego chcesz lepiej niż ty sam. poza kontrolą widzę kres skoro ciebie nie ma obok, nie ma łez, nie ma słów, które bolą. brak słów chyba boli bardziej niż te najgorsze. te z tych, które wypowiada się, żeby zranić. brak okazauje się być jeszcze gorszy.
i wiesz, zastanawiam się nad tym co oni sądzą. czemu tak się zachowuję. myślą, że to moja wina. może mają rację. może spodziewałam się od ciebie dużo za dużo. oddałam ci tę resztkę siebie, ledwo posklejaną. delikatną. sądziłam, że może spróbujesz mnie naprawić. że dasz mi miłość, oparcie i zaufanie, którymi dam radę się na powrót posklejać. zamiast tego rozszarpałeś te resztki. teraz nie posklejam tego nawet najlepszym klejem, którego producent obiecuje cuda. nie mam już na czym budować. 
mimo wszystko wiem, że ja mam czyste sumienie. a ty co możesz powiedzieć skoro dawno wyszło na jaw kto ciągle udawał, no a kto się, kurwa starał?
o jeny. lista odtwarzania znowu mi to robi. listopad. ta piosenka zawsze mnie kruszy, łamie, dobija. jest piękna. wywołuje najbardziej skryte lęki. i znów płaczę. jak bardzo chciałabym wsiąść w autobus i pojechać gdzieś. oprzeć głowę na szybie, poczuć jej chłód. gdzieś uciec. chociaż na chwilę. i chyba to zrobię. 
odczuwam potrzebę bycianiebycia. chciałabym nie dawać krzywdzić się tak łatwo. ale gdybym tak wtedy zrobiła, w ogóle bym ciebie nie miała. a tak nie mogłoby być. nie mogłabym tak. nie wytrzymałabym. nie ocalają mnie noce płaczu i modlitwy. 
masz rację z tym, że cały ten ból nie ma ujścia. masz rację z tym, że wszystko trzymam w środku. masz raczję. tam już nie ma miejsca na więcej. zaczynam wariować, wiesz? masz rację, chciałabym przestać być.




przepraszam, kocham cię.

3.12.12

104.

you’re poison running through my veins.

103.

jak dobrze jest poczuć uśmiech. jak posiedzieć i czuć coś. coś dobrego. coś co cię przytula. ogrzewa. zostaje.
i to nie jest miłość życia, to przyjaciel

30.11.12

101.

-powinnaś iść do psychiatry.




lekarz rodzinny bez słów rozpoznał. że nieszczęśliwie zakochana pewnie. że na badania wyśle. że tu potrzebny ktoś. i że ktoś zranił.

29.11.12

100.

ładna, okrągła liczba. tu nic nie jest ładne ani okrągłe. wszystko ma ostre końce, którymi się kaleczę. i już chyba przywykłam do tego rodzaju bólu. do zostawiania. do zapominania. o mnie. o chwilach. o momentach, które chcąc nie chcąc zmieniały życie w mniej lub bardziej kolorowe.
serce wolno bije, ono też już zmęczone. odchodzeniem. unikaniem. rady sobie nie daje. do lekarza idzie.
a ciebie to nic. nicanic. nic i ani trochę. a chciałabym, żeby coś. żeby coś i trochę więcej.
głowa też codziennie cierpi. z przemęczenia padam. z niechęci. z braku. a za każdym razem to samo. nie ma się czego złapać. do czego przyczepić. chyba, że do miśka, który schowany przez mamę zniknął gdzieś. ale trzeba go znaleźć. a nie wiem czy chcę. nie wiem czy chcę tyle wspominać znów. tyle cierpieć czy chcę.
myślałam, że to minie. że jak usunę numer, to nie będę pamiętać, żeby sprawdzić czy żółte słoneczko się świeci. czy opis masz znów jakiś dwuznaczny. czy na wyświetlaczu pojawi się komunikat jedna nowa wiadomość. ale nie sprawdzę, nie mam jak.
nie pojawi się, bo żeś tchórz i tyle.
i tyle.

99.

żałowanie.

27.11.12

98.

-chcesz iść na wesele z chłopakiem? (pyta mama)
-a ja mam chłopaka? 
-no nie.
-no właśnie.



odpowiadam i znów się rozpadam. nikogo nie mam.

97.

wady byków często wynikają z ich zalet doprowadzonych do skrajności. aż chce się uwierzyć, że wybuchowy temperament, łatwość popadania w skrajności, silne odczuwanie jest spowodowane tym w jakim okresie roku się urodziłam. myślę, że maj to dobra pora na urodziny nie licząc tego wszystkiego. kolejny dzień olewam obowiązki i siadam przy biurku z kawą, sokiem z kaktusa, holenderskimi ciasteczkami, paluszkami i przyglądam się chusteczkom walającym się po pokoju przypominającymi mi o tym całym smutku, który aż musi znaleźć ujście w łzach i czerwonym nosie. w głośnikach słyszę porcupine tree – heartattack in a layby. ostatnio mam wielkie zapotrzebowanie na wchłanianie każdej nuty z tylu ich piosenek. odprężają mnie. wyobrażam sobie ich w lesie, we mgle, gdzie kurz błyszczy i mieni się. i wszystko jest takie piękne i melancholijne. ten utwór wprowadza mnie w stan jakiegoś transu, z którego trudno się wyrwać. chcę się tego słuchać i słuchać. i zatracać się i zatracać. lighting up a smoke. I've got this feeling inside me. don't feel too good. mylą mi się imiona. chcę powiedzieć jego, a mówię twoje. nie jest to dobre. muszę znowu się przestawić. byłam taką idiotką wierząc, że jesteś taki jakim wydawałeś się być. nic mi po tobie nie zostało, oprócz cieni pod oczami. nie chcę już więcej przez ciebie płakać. nie chcę ciebie więcej. wiem, że to nie byłoby dobre. bo ty nie dajesz mi miłości, nigdy nie dawałeś. nie ty. może tym razem będzie inaczej, może znowu ją dostanę. od kogoś innego. nie ciebie. i chyba nawet nie cierpię już tak bardzo jak wtedy, kiedy wszystkiego co twoje pragnęłam tak mocno. twojego uśmiechu, pocałunku, dotyku. nie chcę już tego od ciebie, rozumiesz? nie chcę od ciebie. od kogo innego chce. do kogo innego chce czuć. kogo innego chce dotknąć. komu innemu mówić. z kim innym marnować minuty. motor window wind. I could do with some fresh air. can't breathe too well.

26.11.12

96.

przechodzę przez piekło codziennie czekając na niemożliwe. chcę cie z powrotem. ale inaczej. nie bądźmy dziećmi tak jak kiedyś. minęło wiele miesięcy odkąd mogłam pozwolić sobie na twój dotyk na mojej skórze. wiele miesięcy odkąd mogłam usłyszeć słowa kocham cię. od kiedy mogłam pozwolić sobie na zapomnienie o wszystkim w twoich ramionach. zrobiłam błąd. ostrzegałeś mnie. nie posłuchałam. jak małe dziecko, gdy zobaczy nową, świecącą, ciekawą zabawkę, zostawia starą, tak ja odeszłam, żeby doświadczyć czegoś nowego i wrócić. mógłbyś powiedzieć, że jeżeli przez pewien czas zależało mi na kimś bardziej to nie mam po co wracać. że stara zabawka wylądowała w koszu, lub została podarowana innemu dziecku. ale proszę, nie mów tego. samolubnie chcę cię z powrotem. chcę cię z powrotem. bardzo. chciwie. koniecznie.

95.

oh, you think you know me? i need you. i need this. i need your touch. you don't know anything, baby.



nie wiem dlaczego chciałam to napisać po angielsku, nic już nie wiem. 

23.11.12

94.

2 miesiące temu, kiedy data przeskoczyła z 22 na 23 leżałam z tobą i wyznawałam ci miłość. a ty całowałeś mnie i przytulałeś jak gdybyś za nic w świecie nie chciał mnie stracić. twój szept tulił mnie do snu, dłoń delikatnie gładziła plecy. nie chciałam, żeby to się skończyło. ty tego nie chciałeś. rozmawialiśmy o przyszłości jak gdyby wszystko było możliwe. jakby nic nam nie stało na drodze do bycia szczęśliwym. a teraz okazało się, że ty byłeś przeszkodą od samego początku. jak to brzmi? może znowu za bardzo chciałam. za bardzo się nastawiałam. jak pech to mój. jak zawsze.


nadal.


19.11.12

93.

dziękuję za uratowanie tego nędznego dnia, przyjacielu. chociaż nadal ledwie stąpam. na dowód mogę pokazać moja zdarte pięty, ponieważ te słowa nie miały być tylko metaforą. zamykam się w pokoju i żyję 'sons of anarchy'. od początku postanowiłam wszystko przeżyć jeszcze raz. ale boli, że główny bohater, to trochę taki ty. boli, że ten w końcu zrozumiał, a ty nie.

18.11.12

92.

nie wiem co jest nie tak. ja po prostu przestałam umieć cieszyć się życiem. znudziła mi się ta cała szopka z radością. nie chce mi się niepotrzebnie wysilać na uśmiech. w którymś momencie pękłam, ale nie mogę sobie przypomnieć, w którym. brakuje mi stałego punktu. brakuje mi kogoś z kim mogę siedzieć godzinami i nic nie mówić, siedzieć wtulona i czuć ciepło tej drugiej osoby. oczywiście, że przyjaciele są. ale to nie o to chodzi. nie o tego rodzaju bliskość mi teraz chodzi. kocham ich, ale to nie tego rodzaju miłości teraz potrzebuję. ciągle spadam i już nie wiem jak się podnieść. a za każdym razem boli coraz bardziej, za każdym razem trudniej się wstaje. i już nawet nie robię tego dla siebie. gdyby ich nie było nie miałabym po co.
chciałabym spojrzeć w twoje oczy i dostrzec w nich to, co jest dostrzegalne w moich, kiedy w nie patrzysz. ale tego nie widzę. chciałabym powiedzieć 'kocham i jestem szczęśliwa'
ale to nie byłaby prawda. chciałabym znaleźć swoje sacrum. 

91.

zniszczyłeś i odszedłeś. dziękuję, bo sama do takiego stanu bym się nie doprowadziła. gratulacje. 

14.11.12

90.

nie mówimy już tym samym językiem. w ogóle nie mówimy. zanikamy. nadajemy tylko czasami słabe sygnały, że jeszcze żyjemy. nie tego chcę. zależy ci na mnie na tyle, żeby mnie zawrócić z mojej wędrówki do miejsca, do którego nieświadomie zmierzam od samego początku? widziałam dziś miliony żółtych, rozszerzonych źrenic. patrzyły się na mnie, a ja widziałam w nich nienawiść. one nianawidziły mnie i nie mogłam uciec, nie moglam się schować. były też po drugiej stronie, chociaż nie powinny. wiesz co to było? kwiaty na pościeli. tak wszystko się przeobraża. wcale nie jest lepiej. i nie będzie.

13.11.12

89.

rogucki po raz kolejny wyciska mi łzy. naprawdę myślałam, że może się uda. ale jak to w moim życiu bywa - byłam zastępstwem. kimś, do kogo można wracać i odchodzić. kimś, z kim się nie jest, ale się bywa. dławi mnie tlen.

12.11.12

88.

1. porozmawiać z tobą, szczerze powiedzieć co mi leży na sercu, wylać wszystkie żale, pocałować z nienawiści i miłości. 2. porozmawiać z tobą (nie tobą, tobą), przeprosić, usiąść, zapalić, poprzebywać, bo nie chcę się przyznać, ale brakuje mi tego wszystkiego. 3. porozmawiać z tobą (nie tobą i tobą, tobą), wyjaśnić sobie wszystko. 4. stracić. 5. zawalczyć. 6. przegrać. 7. rozpaczać. 8. kochać. 9. zastanowić się. 10. zakończyć/zacząć.

87.

i to nie jest tak, że nie chcę. nie jest też tak, że chcę na pewno. utknęłam gdzieś między decyzjami i nie mogę się ruszyć. wiesz jak to jest kiedy nie możesz się zdecydować, aż wszystko narasta i zgniata cie. w końcu wybuchasz i burzysz mury, ale burzysz też wszystko inne.

11.11.12

86.

sobota zygzakiem odeszła. niedziela z uśmiechem powitana po raz pierwszy odkąd wpoiłam sobie, że bez ciebie nie będzie dobrze. ale żyję. ciebie nie ma, a ja żyję. brawo dla mnie - powykręcanej z tęsknoty. 

7.11.12

85.

spowolnione rozumowanie, luki w pamięci, drobne epizody świadczące o chorobie psychicznej. taką przyszło mi cenę płacić za chwilę radości. i chyba chce się pogodzić.

5.11.12

84.

teraz już wiem. wyrzuciłeś mnie z siebie całkowicie. a ja czepiam się rękami i nogami, żeby tam pozostać. żałosny ze mnie, spragniony insekt. dlaczego zawsze muszę się uzależnić? dlaczego nie umiem pozostać przy zdrowych zmysłach? brakuje mi wszystkiego. 

4.11.12

83.

i mocniej zanim stracę oddech, napiąć się, wypełnić ogniem. zmieniam w żywą się pochodnię. mocniej żyję, czuję mocniej pragnę, ale więcej płacę, płonie wszystko czego dotknę. do kieszeni ładuję cały strach, ból, rozgoryczenie. z nadzieją, że zapomnę je wyciągnąć do prania i się spiorą i nie będzie można nic z nich odczytać. nikt się nie dowie znajdując później ten list w kieszeni. i będzie, że próbowałam. próbowałam powiedzieć co mnie boli, co zniża mnie do poziomu mchu, co sprawia, że chce zniknąć jak zeszłoroczny śnieg. nikt nie potrzebuje kolejnego marudzenia, narzekania, istnienia. z każdym dniem wysuwam się naprzód do końca. nawet sama nie potrafię tego pojąć. jak ma to zrobić ktoś inny? jak ma mi pomóc? maybe there won’t be happy endings, but now when I can breathe, when I can still feel the wind. maybe you don’t have to explain to me, just let me be in wonder in this concept of things. trzeba znaleźć powód, dotrzeć do początku tego stanu. nie pamiętam początku, był zbyt dawno. wspomnienie się zatarło, zapomniane odeszło, wyparte przez inne coraz to bardziej pozbawione barw poddało się. i kiedy słyszę, że będzie lepiej - nie wierzę. rzygam radością cudzych oczu. nie rozumiem już szczerych uśmiechów. niewydane pieniądze na koncie, niewydane pieniądze na pks, niewydane spojrzenia oddania. nie odwzajemnienie boli, wiesz. i każda dobra chwila traci znaczenie, kiedy wieczór cie dopada. kiedy przemyślenia znów niszczą ci psychikę. kiedy tylko marzysz o dość dobrym powodzie. i przyjaciele cie trzymają tutaj, w tym miejscu, w którym sam nie chcesz być. ale jesteś, dla nich. żebyś mógł widzieć ich twarze, śmiejące się z żartów, które tylko wy rozumiecie, gotujące makaron ze szpinakiem, siedzące na molo popijające tanie piwo, odpalające kolejne papierosy. ty sam raczysz się czymś więcej, bo dla ciebie to za mało, niewystarczająco. chcesz coś przeżyć, zapomnieć, wczuć się w swoją paranoję, którą codziennie żyjesz. zapach się ulotnił, oto ogień strawił w nocy wszystko. sterta serc, pogorzelisko. a twoje niebieskie oczy, blond włosy i pełne usta wcale nie pomagają. twoje spojrzenie, z którego nie mogę odczytać miłości wcale nie pomaga. twoje unikanie moich uczuć wcale nie pomagają. twój brak odpowiedzialności za to, co oswoiłeś wcale nie pomaga. nic nie pomaga. odwracanie wzroku od tragedii. nie ma kontroli, nie ma części stałych. ciszą potrafisz zabić. ciszą dobijam się. rozgoryczenie wokół. przez moje intensywne wspominanie na ścianach można nawet zobaczyć niektóre fragmenty, w mojej głowie są tak intensywne, że wszędzie to widzę, wszędzie to czuję. nie zdołam uciec. a konsekwencje? nie radzę sobie z niczym. poprzewracało mi się w głowie i nie zdołasz z powrotem poskładać wszystkiego w całość. zawsze zostanie ślad. nie ważne jak bardzo byś tego pragnął. zresztą i tak nie będziesz. zostawiłeś mnie z tym spojrzeniem. powinnam czekać na jutro, ale nie chcę jutra. będę musiała udawać, że wszystko jest w porządku. będę musiała zamówić kolejną maskę, ta którą mam teraz zaczyna się psuć. będę musiała udawać, że przejmuję się ocenami, że to dla mnie bardzo ważne, żeby w tym roku dobrze wypaść. a wiesz co jest dla mnie ważne? to żebym miała stabilizacje. płaszczyzne, która nie będzie zachwiana, która nie pęknie i na której zmieszcze się też ja, nie tylko wy. from time to time I lie. you know I do. from time to time I'm there. then I cry. then I want to die. ciekawie i barwnie przedstawia się moja przyszłość, ponieważ wszyscy będziemy kiedyś szczęśliwi. tak bardzo nie wierzę w to, co przed chwilą napisałam. widzę czarną plamę, a nie świetlaną przyszłość. jestem przerażona. to jest najgorsze - sama w siebie nie wierzę, sama nie wiem, co zrobię za minutę. when I'm there I want to die. baby please don't ask me why. when I'm there I feel so safe. that's the only way. 

3.11.12

82.

dobry opierdol zawsze w cenie. tak poza tym to chyba znowu się nie doczekam. nie umiem sobie nawet w głowie poukładać tego, co zamierzam powiedzieć. serce mi bije, żołądek się ściska. myśli próbuję zabijać czytaniem, ale zdarza się, że muszę czytać jeden tekst kilka razy, bo za nic nie wiem, co właśnie przeczytałam. nie sądziłam, że nawet jak Cie nie ma to potrafisz wzbudzać we mnie takie emocje. stoję na przegranej pozycji od samego początku. kiedy to przez zdradzanie sobie różnych rzeczy, lekkich rozmowach o rzeczach nieistniejących, sekundowych dotyków, które mogły sprawiać wrażenie, że w ogóle nie miały miejsca, ale czułam na sobie ten dotyk jeszcze długo, ale tego już nie wiesz. i nie dowiesz się. od początku nie chciałeś miłości. nie chciałeś miłości. to co ja tu nadal robię?

81.

dławię się niedorzecznością sytuacji. 

1.11.12

80.

dałam broń do ręki i jak głupia patrzyłam z niedowierzaniem jak kula przechodzi przez serce zostawiając plamę na koszulce. strużka niepotrzebnego odczuwania.

79.

'Seems like it was yesterday when I saw your face
You told me how proud you were, but I walked away
If only I knew what I know today
I would hold you in my arms
I would take the pain away
Thank you for all you've done
Forgive all your mistakes
There's nothing I wouldn't do
To hear your voice again
Sometimes I wanna call you
But I know you won't be there
I'm sorry for blaming you
For everything I just couldn't do
And I've hurt myself by hurting you
Some days I feel broke inside but I won't admit
Sometimes I just wanna hide 'cause it's you I miss
And it's so hard to say goodbye
When it comes to these rules.
Would you tell me I was wrong?
Would you help me understand?
Are you looking down upon me?
Are you proud of who I am?
There's nothing I wouldn't do
To have just one more chance
To look into your eyes
And see you looking back
I'm sorry for blaming you
For everything I just couldn't do
And I've hurt myself
If I had just one more day
I would tell you how much that I've missed you
Since you've been away
it's dangerous
It's so out of line
To try and turn back time
I'm sorry for blaming you
For everything I just couldn't do
And I've hurt myself by hurting you'

brakuje.

29.10.12

78.

koncart udany, lecz nie zdołał na tyle mnie rozweselić, żebym zapomniała. Dawkujesz mi siebie. Jak lek na przetrwanie rozłąki i westchnień. Już nie mam cię prawie, bo giniesz a chciałbym cię więcej i więcej. I boisz się dotknąć, dotykasz ze wstrętem. Rozrasta się we mnie, aż pęknę, aż pęknę. Rozrasta się nienasycenie. Przyszpilony jakimś nieostrożnym gestem. Rozkroiłem serce, zapomniałem, kim jestem. I tylko wiem, że bez ciebie nigdy więcej nic nie będzie. przeżywam to samo, co Roguc i może to jakoś na mnie wpłynie i zdołam wyrażać swoje uczucia tak samo pięknie jak on. odcięłam się od Ciebie zupełnie, co wcale nie znaczy, że nie tęsknie. że nie kocham. że przestałam przez Ciebie płakać. noc stała się zabójcza dla mojego chwilowego dobrego humoru. kolejne godziny bez wieści, powoli się przyzwyczajam, że jestem Ci obojętna. powoli usuwam się z drogi. powoli złudzenie przechodzi. sen z oczu.

25.10.12

77.

piękna pogoda dzisiaj była. mogę powiedzieć, że taka moja ulubiona. i te liście. idealnie. planuję poprzemieszczać kilka rzeczy, jedne odłożyć, drugimi się zająć. niektóre wyrzucić i o nich zapomnieć. a inne trzymać w pamięci na wypadek chęci powrotu do przeszłości. i mimo wszystko, nie żałuję już chyba niczego. niedokończone, niewyjaśnione sprawy chyba już takimi pozostaną, chociaż może chciałoby się inaczej, ale...po co znowu sobie mieszać? żyję na comie, ale zakochałam się w tej piosence i jej też nie mogę przestać słuchać : 'damn your eyes'. znowu się nie zobaczymy, cudownie.

24.10.12

76.

Chwyć mnie za włosy, oprzyj o ścianę. Kochaj aż całkiem myśleć przestanę. Popiół i cement, totalny niż. bo jestem tylko człowiekiem, któremu codziennie odbierany jest sens. człowiekiem, który do szczęścia potrzebuje 4 dłoni, 40 palców, 4 stóp i poplątania w bliskości tych wszystkich części ciała. Tęsknota we mnie siedzi. Jak drucik z miedzi. Się żarzy rzęsy mi parzy. dogadam się z Marią Peszek, obie czujemy to samo.

23.10.12

75.

czy to, co robisz ma dla Ciebie sens? to, że wstajesz, idziesz do szkoły, wracasz, uczysz się, wychodzisz ze znajomymi, że starasz się być dla innych miły, że żyjesz. ma to dla Ciebie sens? dla mnie jakoś nie.

74.

Bumerang. Wszystko powraca. Boże, wszystko powraca! Nogi mi się trzęsą, nie wystoję tu dłużej. Mam dreszcze. Przeszłość to najgorsza trucizna.

22.10.12

73.

Wieczór z Roguckim. Bardzo dobre towarzystwo dla anonimowych melancholików. W sobotę będę na Twoim koncercie. Roguc - postaraj się. Znów utopimy się morzu alkoholu i innych używek. Nutka masochizmu ma ostry wydźwięk. I kocham ten stan, kiedy nie ma mnie dla świata. 'Nie wiem czy znasz mnożące się dzieło swojej woli. Bardzo bym chciał powoli o wszystkim Ci przypomnieć.' 





Zobaczcie jakie magiczne miejsca można odkryć, dzięki zupie : http://thequietplaceproject.com/thequietplace/pl. I naprawdę polecam wyłączyć wszelkie komunikatory, muzykę, telefon i skupić się na tym co na ekranie. Wyciszające.


21.10.12

72.

Lubię mgłę. Można się schować. Polecam film 'Factory girl', bardzo dobry wybór na taką pogodę.

20.10.12

71.


Wow. Jestem głodna Ciebie, ale przymusowo jestem na diecie. Mam Ci tyle do powiedzenia. Do uświadomienia. Że nie może już być tak, że widujemy się tylko kiedy Tobie pasuje. Że nie możesz mieć pretensji o to, że ja w jakiś dzień nie mogę się spotkać, za to ja nie mogę choćby słowa powiedzieć o tym, że znowu odwołałeś nasze spotkanie. Że dlaczego to ja muszę dbać o to, żebyśmy przetrwali. Że to nie fair, że ja zawsze jestem dla Ciebie, a Ty dla mnie wtedy, kiedy Ci się podoba. Że chcę czegoś więcej. Że nie chcę już być tylko opcją jedną z wielu, chcę być jedyną. Nie potrzebuję więcej niedomówień. Wiecznego bycia dla kogoś niewystarczającą na tyle, żeby chciał mnie w pełni. Mam dość, kurwa, mam dość. 





pink floyd - the trial

18.10.12

69.

Czuję się zdeptana. Nie mogę powiedzieć Ci nawet o połowie rzeczy, które się dzieją w mojej głowie. Nie poradziłbyś sobie z tym, mimo, że radzisz sobie z każdą porażką. W każdym razie nie chcę od Ciebie litości. Nie chcę tych spojrzeń, od których będzie mi niedobrze. To ostatnie czego pragnę.
Tylko kilka marnych słów, składających się na obietnicę powstrzymuję mnie przed ponownym sięgnięciem po papierosa. To daje małą przyjemność. Położyłabym się, myślałabym, wypuszczałabym dym i patrzyła na niego uświadamiając sobie, że razem z nim znikają jedne myśli, a przychodzą drugie. I pisałabym scenariusz szczęśliwej miłości. I zwróć uwagę drogi czytelniku jakiego pięknego oksymoronu użyłam : 'szczęśliwa miłość', też coś.
Chcę coś halucynogennego. Daj mi to.




Wondering which of the buggers to blame (Pink Floyd - Pigs on the Wing (Part I))

17.10.12

68.

Odpływam. Zakładam plecak wypełniony tęsknotą, niedopasowaniem, bólem, resztkami sił. Nie mogę go zdjąć. Zaczynając kochać dochodzi mnóstwo innych rzeczy. Nie można przestać na zawołanie, a niekiedy by się przydało. Rozebrana z uczuć, pachnąca miłością, której jednocześnie nienawidzę. Nienawidzę uczucia, nie Ciebie. Nienawidzę kochać. Jestem za słaba na miłość.
Przytulam i całuję Cię myślami, tak rzadko mamy okazję być razem. Ale jesteś ze mną, czaisz się gdzieś w zakamarkach, gdzie tylko ja mogę Cię zobaczyć. Nic na to nie poradzę, że Cię potrzebuję częściej niż do tej pory.
Czytając we wszechwiedzącym internecie wypowiedzi na pewno prawdziwych ekspertów - bo przecież w internecie każdy jest najmądrzejszy i każdy jest ekspertem - dochodzę do wniosku, że muszę cierpieć na depresję maniakalną.
A oto jej objawy (niektóre):
 - drażliwość,
 - zaburzenia snu,
 - zmienny apetyt i waga,
 - poczucie nicości lub winy,
 - zmęczenie i utrata energii,
 - problem z koncentracją i pamięcią,
 - poczucie beznadziejności, smutku,
 - fizyczna i psychiczna opieszałość,
 - myśli o swojej śmierci, samobójcze,
 - niezdolność do doświadczania przyjemności.
Występuje u mnie ambiwalencja uczuć. Potrafię się śmiać i jeszcze tego nie kończąc, zaczynam płakać i nagle robi mi się smutno.
Bo jestem smutna.
Potrzebuję, żeby mnie głaskano po plecach jakże ostatnio wrażliwych. I żeby miał mnie kto obudzić słowami : 'dzień dobry, kochanie'. Żebym miała w domu mnóstwo czekolady, którą będę mogła zjeść, bo nie będę na żadnej diecie. Żebym spędzała soboty z przyjaciółmi podczas których będę pić i palić i będę zapominać o problemach. Potrzebuję ciepłego koca, herbaty, książki i Ciebie, żebyś siedział i głaskał mnie po głowie. Potrzebuję wreszcie usłyszeć, że kochasz.

15.10.12

66.

O Boże, słucham jednego z najbardziej spranych zespołów na świecie, mam za mame...moją mame, przyjaciółki, które są nienormalne i dlatego się z nimi przyjaźnię. Mam rodzinę, która jest też bardzo sprana i zachowują się co najmniej dziwacznie, a ludzie się dziwią, że jestem jaka jestem. Przykro mi, ale w tych warunkach inna nie mogę być. Całe szczęście.

65.

I need you.

14.10.12

64.

Wiem, że to będzie proste jak drut, ale mam nadzieję, że również dosadne i jednoznaczne jak gdybym walnęła cię w twarz : odpierdol się, suko.

13.10.12

63.

Nie umiem stać z boku. Nie umiem obserwować. Nie umiem być w czymś bierna. Za dużo czuję. Jestem zbyt wrażliwa. Umrę kochając. 

62.

Zabijasz mnie. Powoli, dokładnie.

61.

It’s my birthday, I'll get high if I want to. Can’t deny that I want you, but I'll lie if I have to. Cause you don’t say you love me to your friends when they ask you. Tak naprawdę to nie mam dzisiaj urodzin, ale i tak mogę to zrobić jeśli zechcę. I mogę myśleć, że wcale nie obchodzi mnie to, że się nie odzywasz. Że wcale nie rusza mnie to, że nie mówisz, że kochasz. Że wcale nie robi na mnie wrażenia Twoja ostatnia obojętność.
Ale i tak robi. I tak obchodzi. I tak mnie to rusza.

10.10.12

60.

'Kochaj mocno całym sercem - nie chce serce więcej. Podejdź bliżej tu i teraz, chwyć mnie za ręce. Niech będzie pięknie, ogarnijmy ten bałagan. Poczuj się bezpiecznie i pewnie - kochaj błagam. Chcę się budzić obok ciebie rano punkt szósta, iść do pracy niosąc smak miłości na ustach. Wiedzieć że to życie, a nie historie z bajek, mieć pewność że to nie sen, że kochamy się nawzajem.' I przyjdzie taki moment, że zapomnę oddychać.

9.10.12

59.

stan wolny od wzruszeń.

58.

Wszystko mnie ostatnio denerwuje. Czuję, że nadciąga apogeum. Złość ze mnie kipi na podłogę i topię w tym innych. Mam ochotę krzyczeć z bezsilności. To wszystko robi się coraz bardziej uciążliwe. Czemu to ja muszę dbać o to, żebyśmy nie stracili kontaktu? Mam dość, ja odpadam. Zatęsknisz to sobie przypomnisz. Już nie chcę wszystkiego dopilnowywać. Przejmij kontrolę nad kierownicą, bo będziemy mieli wypadek. No chyba, że tego chcesz. 

8.10.12

57.

Wczoraj zrobiłam tatuaż. Jedyna rzecz, której mogę być pewna, że będę posiadać ją już do końca życia. Wiezność to wielkie słowo. Przyszłość to wielkie słowo. Boję się jej. Przeraża mnie niestabilność, brak planu, brak celów. Nie mam do czego dążyć. Właściwie to nie chcę. Czemu jest tak, że niby jestem przy Tobie szczęśliwa, a gdy się z Tobą rozstaję, stwierdzam, że byłoby absolutnie w porządku, gdyby ten autobus, którym jadę wylądował gdzieś w rowie? Ze mną. Pozostawił światu malutką pustkę po mnie. Gdybym mogła wybrać jak umrę myślę, że decydowałabym między połknięciem śmiertelnej dawki jakichś tabletek, a oddaniem strzału w serce. Obie te śmierci byłyby piękne. I zostawiłabym Ci list. I napisałabym tam, że świat i tak mi się kończy, gdy Cie nie ma obok. Że już umierałam nie raz, to nic. Poradziłbyś sobie, tak sądzę. Ze wszystkim sobie radzisz. Bo przecież nigdy nie usłyszałam, że kochasz. Słyszę tylko ciszę, która dźwięczy mi w głowie. Rodzi myśli, których nie chciałbyś znać. Nie zrozumiałbyś. Sama nie rozumiem. Nie chcę dożyć sędziwego wieku. Nie chcę spełniać czyichś oczekiwań. Chcę być z Tobą, ale czy do końca? Tak, do końca. Ale krótkiego końca. Bliższego. Niszczy mnie cisza.

6.10.12

56.

I tak siedząc z Tobą i Twoją rodziną byłam szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa. Mogłabym to robić o wiele częściej. Cudowni ludzie. Długo wyczekiwany piątek minął. Zdecydowanie poprawił humor. Chcę więcej, bardziej, częściej. 

4.10.12

55.

Is there a remedy for waiting? For loves victorious return? Is there a remedy for hating? Every second that Im without you? Kiedy nie ma Cie przy mnie nie istnieje. Wyczekuję każdego spotkania, żeby zacząć oddychać. Jesteś moim ostatecznym przystankiem. Nie potrafię myśleć o niczym innym. All of me is all for you. You're all I see. All of me is all for you. You're all I need. 

3.10.12

54.

Znowu jest mi smutno. Rozchwianie emocjonalne. Tyle pustki w tych czterech ścianach. Boże tak łaknę przytulenia i miłości.

2.10.12

53.

Dziś podobno dzień wyznawania miłości. Takie wyznanie usłyszałam tylko od przyjaciółki, czy to znaczy, ze coś ze mną nie tak? Może trudno mnie kochać. Poprawka: Na pewno trudno mnie kochać*. Ale chyba też na to zasługuję. Ja kocham. Ale moje zimne oczy nie gasną i wszystko, wszystko, dopiero się zaczyna.

1.10.12

52.

Biegałam dziś. Zdobyłam trochę endorfin bez Ciebie. Przestałam jeść słodycze. Wcinam sałatki, piję wodę. Staram się o siebie zadbać. Ale tęsknie, czekolado...tak bardzo tęsknie.

30.9.12

51.

W śmiesznych skarpetkach, z kubkiem kawy w dłoni, rozmawiając z Tobą. Gdybym mogła Cię mieć kiedy tylko zechcę... Wszystko byłoby takie lepsze, wreszcie odpowiednie. '-Hm? -Nic, tak tylko Cię kocham.'






'Come - as you are, as you were, as I want you to be.'

29.9.12

50.

50 raz już wylewam tu myśli, których nie zdołam normalnie powiedzieć. 50 raz siadam przed kompem, otwieram stronę z blogiem, klikam 'nowy post' i zaczynam uderzać palcami w klawiaturę. 50 raz czuję potrzebę pisania. 50 raz nie umiem sobie poradzić. 'Give me love like never before'. Czemu masz do mnie pretensje? Nic przecież na to nie poradzę, robiłam wszystko, co mogłam. Chciałam. Czuje ogromne nienasycenie i złość. Złość za to, że winisz mnie za coś na co nie mam wpływu. Mówiłam Ci jak się czuję kiedy nie mamy kontaktu. Powiedziałeś, że tak nie chcesz. Ale zostawiłeś mnie teraz samą. W złości. A przecież wiedziałeś. Znakomicie wiedziałeś...o czym to świadczy? 







Nie potrafię bez Ciebie.


25.9.12

49.

Tak, Ty będziesz mył naczynia i ogarniał rachunki. Nauczysz mnie gotować, ja nauczę Cię mnie rozumieć, mówisz, że czasem masz z tym problem. Wiem, często sama siebie nie rozumiem. Tak już mam. Albo szczęśliwa, albo smutna, nic pomiędzy. Muszę czuć, że ktoś przy mnie jest, że podniesie mnie, gdy upadnę. Że będzie słuchał, przytulał i karmił herbatnikami z czekoladą. Wczorajsze zasypianie przy joy division. Twój telefon w nocy, esemes na dzień dobry. Turn me on for good - it's so exciting. Rozpoczynam walkę ze zbędnymi kilogramami zmartwień.

23.9.12

48.

23 września usłyszałeś, że Cię kocham. Pomilczałeś po tym chwilę. Nie odpowiedziałeś, ale ja wiem. Ja wiem.







'The moments we've shared always ended too soon...'


47.

Tak zasypiać chce do końca życia. Sprawić, żeby nasze plany wypaliły. Doczekać się wielkiego parapetu do czytania książek. Z Tobą spędzać czas, tworzyć historię. Gnać za marzeniami, być szczęśliwą. 






I wiem, że też to czujesz.

21.9.12

46.

'You mean that much to me
And it's hard to show
Gets hectic inside of me
When you go
Can I confess these things
To you
I don't know
Embedded in my chest
And it
Hurts to hold
I couldn't spill my heart
My eyes gleam looking in from the dark
I walk out in stormy weather
Hold my words, keep us together
Steady walking but bound to trip
Should release but just tighten my grip
Night time
Sympathize
I've been working on
White lies
So I'll tell the truth
I'll give it up to you
And when the days come
It will have all been fun
We'll talk about it soon'

20.9.12

45.

Nietknięta bransoletka, która symbolizuje pustkę, bo powinna być już zawiązana wokół Twojej dłoni. A Ciebie uparcie nie ma i już dziś nie będzie. I znów się nie dowiesz, znowu to odłożę. I schowam się znów, znowu mnie nie znajdziesz.





such a lonely day

19.9.12

44.

Bo boję się przeżywać to wszystko bez Ciebie. Bo chcę Cię. Bo chcę Cię czuć. Bo chcę Cię kochać. Bo chcę żebyś też mnie kochał. Bo chcę być szczęśliwa. W końcu.

43.

Rozchorowałam się. Jak w sumie większość osób teraz. Znalazłam przynajmniej chwilę na odpoczynek.  Jutro sobie robię wolne, wyśpię się w końcu, bo zaczynam przypominać potworka, który robi się coraz bardziej rozdrażniony i agresywny. Chusteczki to dzisiaj i pewnie przez najbliższych kilka dni moi przyjaciele. Bez nich sobie nie poradzę. Zastanawiam się co zrobić, żeby wyzdrowieć na weekend. Obowiązkowo wyjazd na 'Jesteś bogiem'. Sobota z przyjaciółmi, już nie pamiętam kiedy spokojnie spędzałam te 3 dni przeznaczone na wypoczynek, regeneracje sił. Zawsze jestem tylko bardziej zmęczona i wmawiam sobie, że w tygodniu się wyśpię. Tak, tak, kochamy się oszukiwać. Pod wpływem choroby nauczyłam się robić bransoletki z muliny. Efekt nudy nawet nie jest zły. Jutro mnie odwiedzisz, porozmawiamy, powiem Ci, że Cię kocham, zobaczę reakcje. Jestem przerażona...

18.9.12

17.9.12

41.

Mam do wykorzystania 744 esy. Już nie piszemy tyle co kiedyś i nie mam na kogo ich zużyć. Coś się dzieje, nie stoimy już tak w miejscu, czuję, że niedługo czeka nas ostateczna decyzja. Trzeba zdecydować czy chcemy, czy nie chcemy. Poszłam do nowej szkoły, żeby zapomnieć o przeszłości, zacząć na nowo. Powoli staję na nogi. Podaj mi rękę. Pink Floyd w głośnikach i jakoś żyję. Jakoś trwam robiąc kolejne przemeblowanie, burząc porządek. Zaplanowane spotkanie na poprawianie humoru. Hej, zróbcie to - wyciągnijcie mnie z dołka. 

14.9.12

40.

'Znów jest jutro, a ja znów dziś boję się wstać. Znowu wątpię, bo jestem sam. Znowu wątpię, bo nie chcę spaść. Znów bez nadziei na dno jeszcze raz, więc powiedz, że świat już poniesie nas, bo czasem jest tak, że brak mi nadziei. Bo boję się wstać, bo boję się spaść na dno jeszcze raz.'





'i krzyczę 'weź mnie ratuj', kiedy patrzysz w moje oczy
 Ale nie chcesz tego słyszeć, nic nie mówisz i odchodzisz'


13.9.12

39.

'usiądź z dobrą książką, a te myśli zakop gdzieś na dnie szuflady obok skarpetek, których nigdy nie nosisz a i tak sobie leżą. wczuj się w historię kogoś innego skoro ze swoją sobie nie radzisz.' Moja rada dla pewnej zupowiczki, może sama powinnam skorzystać.

12.9.12

38.

Nie chcesz być ze mną, ale chcesz mnie mieć. Chcesz być blisko mnie, ale nie za blisko. A ja potrzebuję tego 'blisko'. Boję się, że odejdziesz, bo przecież nic nie obiecywałeś. Zawsze możesz zawrócić i zostawić mnie samą, bezbronną. Właśnie przekonuje się, że bez Ciebie nie daje rady. Moja zaradność zniknęła, jestem idealnym przykładem człowieka, po którym od razu widać, że jest jak ten okręt, który znalazł się na dnie, kiedy admirał Reuter wydał rozkaz samozatopienia. Jeżeli teraz odejdziesz wydasz mi ten rozkaz. Może trochę tego chce. Może mam już dość walki. Może już nie mam sił. Nie zniosę myśli, że nie mam Cie tylko dla siebie, że może Cie mieć ktoś inny. I nie będę mogła mieć o to pretensji, nie zobowiązywałeś się. Powinnam być mądrzejsza. Powinnam powiedzieć Ci, że w takim razie spadaj na drzewo, ale nie mogę. Chcę płacić za to cierpieniem, żeby tylko od czasu do czasu mieć Cie przy sobie, przytulić, pocałować. moje-twoje, bo nie nasze życie miłosne. Melancholijny nastrój. Ukrywam się przed ludźmi, nie chce ich męczyć, a może się chowam. Uciekam w swój świat, a tam pukają do mnie ludzie nieznajomi, zapraszają mnie na kawe, na obiad, ale odmawiam, bo TY. Bo nie potrzebuję żadnego innego. Potrzebuję Ciebie. Żebyś był, tylko mój. Oglądał ze mną filmy w zime, pił herbate i siedział pod kocykiem. Całował w czubek głowy jak swoją małą dziewczynkę, która w końcu poczuła się bezpiecznie. Bo jesteś przy niej. Bo ją kochasz.

Nie ma żadnych nas, kochanie. Nigdy nie było.

11.9.12

37.

Och. Wiesz, bolałoby mniej gdybyś polał mnie kwasem - tak dobra rada, na przyszłość. Na pewno zranisz jeszcze nie raz.

9.9.12

35.

I nadal nic nie jest pewne. I nadal mydle sobie oczy. Popadamy w skrajności. Raz jest pięknie, żeby za chwilę nie było nic. Jesteś jakiś niestabilny. Niczego nie można być pewnym. Widzę na horyzoncie moją wielką paranoję. Uśmiecha się, jesteś jej pożywką. 'There something inside you. It's hard to explain. They're talking about you boy, but you're still the same.' 





Czemu nie potrafimy wprost mówić o uczuciach? Czemu komplikujemy sobie drogę do szczęścia dokładając sobie przeszkód? 

5.9.12

34.

Widzę jak ludzie myją okna, a zaraz będzie lało. Za moment znów będą w zaciekach i nic z tego nie będzie. To wszystko ulotne, na chwilę. Może my też potrafimy być ze sobą tylko na chwilę. 






Wiele razy 'na chwilę'.

3.9.12

33.

Spodziewałam się innej odpowiedzi niż : 'na uczucia nie można wpłynąć...'. No cóż rozczarowania to część tak zwanego 'życia', prawda? I znów czeka nas poważna rozmowa i boję się znów usłyszeć, że nie chcesz, żeby to trwało. Drugi raz się  tak nie dam. Przemówię i zrozumiesz. Na pewno. Tak myślę. Mam taką nadzieję... Boże, nie każ mi przez to przechodzić kolejny raz. Zbyt dużo w tym było ognia, żeby teraz zgasło, za wcześnie, to jeszcze nie ten czas, nie to miejsce, nie to życie. Ty też potrzebujesz odrobiny szczęścia, odrobiny zaufania, docenienia. Odrobiny miłości.






Pozwolisz mi jeść frytki bez ketchupu? 

2.9.12

32.

I mówię, że pierwsza tego nie powiem i za chwilę wiem, że to zrobię, bo już dłużej nie mogę trwać w iluzji. Chcę czuć się przy Tobie pewnie, a jak mam to zrobić skoro się kryjesz pod pozorami? W nocy jestem skarbem, a w dzień uciekasz od serca. Boisz się go posłuchać, zatańczyć do jego melodii. Wyję z bólu pleców i wiem, że warto było. Ból przynajmniej mi przypomina, że byliśmy. Całą noc wpatrzeni w siebie, przytuleni, chcący przedłużyć chwilę.







I ten szept nad ranem mijający włosy, muskający szyję : 'jesteś nieziemska'

1.9.12

31.

'you know that i adore you. you know that i love you, so don't make me say it. it would burst the bubble break the charm'. 




Nie bój się, nie stracisz mnie.

30.

I było fajnie i zjebało się jak zwykle. I mnie masz kiedy chcesz, ja Ciebie nie - norma. Dajesz mi w kość. Przynajmniej wczorajszy koncert poprawił mi humor. 





A od dzisiaj, żeby jakoś nie umrzeć przy Tobie : 'fuck u I won't do what u tell me'.

30.8.12

29.

Dzisiaj, dzisiaj, dzisiaj. Jestem taka szczęśliwa, że w końcu Cię zobaczę, że chyba mi serce za chwilkę stanie. Tej nocy chcę z Tobą porzucić świat i rozum. 'Tell me, tell me everything. Don't hide, don't hide anything. There's always a reason for you to wait.' Przesypiam wschody słońca, albo kładę się tuż po nich. Od kilku dni nie ma nocy, żebym spała sama. Objawia się isolofobia? Nie, chyba nie. Ale wiesz?






Razem możemy zacząć mieć westifobię. 

29.8.12

28.

Talitha kum. Jutro się widzimy, jutro się znowu zakocham. 'Cause lately I've been waking up alone. Paint splattered teardrops on my shirt. Told you I'd let them go and that I'll fight my corner. Maybe tonight I'll call ya after my blood turns into alcohol. No I just wanna hold ya.' Wiesz, że nie potrafię ostatnio o niczym innym myśleć? Nie upuść mnie, nie narażaj na kontakt z rzeczywistością bez Ciebie. 





Give me love like never before.

28.8.12

27.

Ognisko w czwartek, koncert w piątek, impreza w sobotę. Będziesz gdzieś tam. Mój poziom lenistwa osiąga maksimum i nawet słonecznik kupiłam już wyłuskany. Smakuje niezbyt, wezmę przykład z kuzynki i go sobie podsmażę. Trochę się boję, bo moje zdolności kulinarne są naprawdę bardzo słabe. Bardzo, bardzo słabe. Nawet odgrzewając bagietkę w mikrofalówce nie umiem dobrze ustawić czasu i gdy się odwracam ta zdąży się przypalić zbyt mocno. Co oznacza, że jest spalona kompletnie i nie nadaję sie do zjedzenia. Nie będę dobrą żoną w tej kwestii, no cóż. Równouprawnienie mi na to pozwala, więc mój przyszły mężu (jeżeli takowy będzie), będziesz sobie sam gotował, przykro mi. Znając życie zostanę jednak starą panną z kotami, które zastąpią mi dzieci. Ale czy ja lubię koty na tyle, żeby się nimi dobrze opiekować? Nie jestem odpowiedzialna, wiele rzeczy zawalam. Nie chciałabym znaleźć jakiegoś trupa w salonie. Czytam bzdury w Cosmo i zastanawiam się, czy ludzie naprawdę są tacy głupi, żeby w to wierzyć. Zieleń, żółć i czerwień. Pisząc zdałam sobie sprawę, że Cię kocham. 'I can fly, but I want his wings. I can shine even in the darkness, but I crave the light that he brings.' 

27.8.12

26.

'Zadzwoniłbym do Ciebie, ale wiem, że tego nie chcesz, wybełkotał, że Cię kocham, tu jest źle i serio tęsknię.'





Kocham.

25.

Powinnam była coś zrobić. Głowa mi pęka od niewypowiedzianych słów. Trzeba się spotkać, porozmawiać, zakochać.

23.8.12

23.

Hej, to znowu ja. Pamiętasz mnie? Kiedyś byłam ważna. Teraz zapominasz, a ja zostałam wciśnięta pomiędzy popsute buty, a prawie przeminięte wakacje.





Co z nami zrobi wrzesień?

21.8.12

22.

Gorące ciało od słońca. Nie cierpię Słońca. Słońce każe być wszystkim uśmiechającymi się bez przerwy idiotami. Słońce na niebie każe nam mieć dobry humor...kiedy ja nie mam na to ochoty i co teraz zrobisz, Słońce? Wolę księżyc. Przy Księżycu łatwiej się myśli, łatwiej się tęskni, wszystko jest prostsze i Twoja nieobecność jest tylko jeszcze bardziej nieodpowiednia i bez sensu. 'I walk a lonely road. The only one that I have ever known. Don't know where it goes, but it's home to me and I walk alone.'






Posiedź ze mną w nocy, żeby nie było tęsknoty.


16.8.12

20.

Dlaczego odzywasz się teraz skoro próbuję dojść do siebie? Przypomniałeś sobie, że istnieje ktoś taki jak ja, kto doceni chociaż jedną krótką chwilę z Tobą spędzoną? Próbuje zapomnieć, a tu o, ktoś znowu bombarduje mnie moimi uczuciami. I znowu to wróciło, znowu chcę byś był. 'Run, run, run away. Lost, lost, lost my mind. I'd like you to stay.' 




Bądź przy mnie.

15.8.12

19.

Usunęłam ten numer. To ostateczne? To tak bardzo boli. Łzy spływają bez wysiłku. Krętą ścieżką przebywają krótką drogę, która symbolizuje koniec czegoś, czego tak bardzo potrzebuję. Kawa, nektarynki, Gossip girl, próbują mnie podnieść na duchu. Niech próbują, ale ich wysiłki chyba pójdą na marne. Kiedy traciłam siebie wracałam do Ciebie, pomagałeś mi stanąć na nogi, co teraz będę robić? Nałogi biorą górę, rozsądek został odstawiony i pożegnany na dobre. Pomachałam mu na drogę i powiedziałam, że nie chce już postępować roztropnie. Głupie myśli, że jeżeli zobaczysz jak się staczam to mi pomożesz. Jasne, żeby jeszcze cokolwiek Cie to teraz obchodziło. 'But I need more than myself this time.' Ze skrajności w skrajność. Brzmi jak depresja maniakalna, kochanie. Zupowi osobnicy przechodzą przez to tak często. Jesteśmy delikatni. Nie chcemy tacy być, świat na nas nie zasługuje. 'Running through a field where all my tracks will be concealed and there is nowhere to go.'





Chce zasnąć w Twoich ramionach, wdychać Twój zapach, udusić się nim.

14.8.12

18.

Łatwo nie jest. I nawet oczka w pończochach nie są w stanie zwrócić mojej uwagi na tyle, żeby coś z tym zrobić. Obietnice łamane jedna po drugiej. Postanowienia równie szybko znikają, co przychodzą. Jak podmuch wiatru, puf i po wszystkim. Szkoda, mogło być tak pięknie. 'Come to decide that the things that I tried were in my life just to get high on.' Nie bawi mnie to, kochanie. Hasło na noc z soboty na niedziele: Let's get totally fucked up! Nie zdołasz ocalić choćbyś chciał. Dokonałeś wyboru, ja dokonałam swojego. Zero zmartwień, zero zasad, czas na powolne zatracanie się w szaleństwie. Mam potencjał. 




Come get to play it on all my life to sacrifice.




13.8.12

17.

Co widzisz spoglądając w niebo? Hej, skarbie, chyba muszę dać sobie z Tobą spokój. To niezdrowe, trujące mnie uczucie. Chce być taka radosna jak kiedyś, ale to niemożliwe, kiedy ciągle czuję, że nie jestem wystarczająco dobra, żebyś z niej zrezygnował dla mnie. To nic, już umierałam nie raz. 'Their bodies are healthy, but their souls are in mourning.' Tak, tak, tak mój chłopcze, kończmy. 'The time will heal the wound of heart again.'





Dziś zaczniemy budować od nowa. Potrzebuje cementu, żeby szybko nowe serce nie uległo zniszczeniu.

12.8.12

16.

Tak bardzo kocham kiedy plany biorą diabły, a ludzie zawodzą. 'I don't believe that anybody feels the way I do about you now.' Rozkręcam się, bo zardzewiałam, chcesz jakąś część, którą polałeś kwasem? 'Maybe you're gonna be the one that saves me.'





Wszyscy zawodzą, kochanie, get used to it.

15.

No to skrzywdź mnie. 

11.8.12

14.

'Życie jest jak karuzela. Jeden ma ubaw, a drugi rzyga .' So true.




Grawitacja ciągnie nas do bruku.

13.

Z kubkiem kawy w ręce zatracam się w piosence. Czekam na wiadomości od świata, że rzeczywiście jakiś zegar został zniszczony. Czekoladowy lakier przypomina mi o obecności przyjaciół. Walające się tu i ówdzie, porozrzucane marzenia, o Tobie. ' You would have said "I love you" in the cutest place on earth, where some butterflies are dancing with the fairies.' Papierosy już wcale nie pomagają, niektóre zostawiają tylko waniliowy, lub czekoladowy posmak, ale nie spokój. 



Jestem taką hipokrytką. 

10.8.12

12.

Let's go get high!





I want to see you again and again.

11.

And don't you let me go, let me go tonight. Kawa moją ambrozją. Chuck i Blair pozwalają mi znów uwierzyć, że może nadzieja to dobra rzecz. Że może tym razem się nie zawiodę. Ale kto to wie, trzeba ryzykować. Na szali kładę serce. 'Bring the drugs baby, I can bring my pain. I got my heart right here, I got my scars right here.' Głos ludu twierdzi, że Illuminaci znów jutro coś zniszczą. Poczekamy. Swoją drogą, ciekawy temat. Tyle się dzieje na świecie rzeczy, o których nie mamy pojęcia. Jesteśmy tylko zaganianym przez władze bydłem. Ludzie sami zniszczą ten świat, sami doprowadzimy się do upadku, jesteśmy żałośni w tej swojej wierze, że jesteśmy lepsi od Boga. Jesteśmy tylko jego stworzeniem, jak możemy być lepsi od Stwórcy? Nijak, przestańmy więc zachowywać się jak pępek świata, bo jesteśmy tylko małym stworzonkiem. Tylko ludzie, których kochamy wydają nam się być ważniejsi niż wszystko. 'So tell me you love me. Only for tonight. Even though you don't love me.'




Je t'aime.

10.

Wysyłam prośby do Boga zapakowane w poniszczony papier i napisane tak, że ledwo idzie się z nich rozczytać. Tak jak mój charakter. Poniszczona dusza i ciało, niekontrolowane gesty, nieprzeniknione spojrzenia, niezrozumiałe tęsknoty, nadzieje na niemożliwe. Kładę się spać i budzę się z myślą o Tobie. 'If you give it a minute it's wrong. If you give it a minute it's gone. If we're just waiting a second too long, darling I'll leave and you won't come along.' Ale ja nie chcę odchodzić, więc pospiesz się dopóki wciąż tu jestem. W deszczu, w słońcu, podczas ataku Obcych. Nie każ mi być samej w noc spadających gwiazd. Weź mnie za rękę i pooglądajmy je razem. Pośnijmy jeszcze trochę o idealnej miłości. 'But that doesn't last always, so after your laughter comes tears.' 



I fall when you leave.


9.8.12

9.

Czarne chmury chyba zaczynają przegrywać. A może tylko tak sobie wmawiam. Jeżeli tak, to porobię to jeszcze chwilkę, dobrze? ' I'm naked. I'm numb. I'm stupid. I'm staying. And if Cupid's got a gun, then he's shootin' '. Wszystko jest takie zimne bez Ciebie, takie bez wyrazu, bez twarzy, bez przyszłości. 'You're my drug. We live it. You're drunk, you need it. Real love, I'll give it.'. Ona niszczy mi życie zabierając mi Cie. Ale przecież nic już do niej nie czujesz, racja? Sam tak twierdzisz. Ale proszę daj mi znać, kiedy okażesz się kretynem i pobiegniesz za nią, zamiast zostać ze mną. Za mną nie będziesz musiał biec. Ze mną odnajdziesz spokój. Jeżeli tylko się pośpieszysz. Brak Ciebie przynosi złe skutki, zmieniam się. 'Doors slam. Lights black. You're gone. Come back. Stay gone. Stay clean. I need you to need me.' Czas mnie goni. Tykające wskazówki zegara przybliżają nas do końca. 'We drink the fatal drop. Then love until we bleed. Then fall apart in parts.'



I'm still here, hurry up. 

8.8.12

8.

Chciałabym, żeby nasze serca pasowały do siebie tak jak pasowały nasze złączone dłonie. Tak jak pasują na człowieka szyte na miarę ubrania. Jak Oreo do mleka. Jak kakao do książki. Rozpal swój ogień, będę podrzucać drewno, żeby nigdy nie zgasł. Nie poznaję sama siebie, robię rzeczy, których normalnie bym nie zrobiła. A to tylko z braku Ciebie. 




Aż z braku Ciebie.

7.

Rozmowa nocą siedząc na parapecie. Brakowało tego w tych zabieganych dniach. Proszę, obiecaj, że to znów będzie codzienność... Chciałam Cię o coś spytać, lecz zrezygnowałam. Stchórzyłam. Bo przecież nie jesteśmy swoją własnością...możemy robić wszystko. Znów mała prośba - róbmy to wszystko razem, nic innego się nie liczy. Postawiłam betonową ścianę, lecz ją zburzyłeś. Stawiałam mur z metalowych prętów, lecz je wygiąłeś. Resztkami sił zdołałam zrobić płot, już małowytrzymały, z furtką. Gdybyś tylko zechciał ją otworzyć...



Przeraziły Cię uczucia tak intensywne, ale podane na dłoni. Szybko odbiegłeś od płotu kilka razy się oglądając. Może kiedyś wrócisz, jak będziesz gotowy. Poczekam. 

7.8.12

6.

-Proszę, serce podano.
-Dziękuję, ale nie chcę.




Zgniło gdzieś w koszu na śmieci.

5.

Tak umiejętnie nie radzę sobie z życiem jakbym robiła to specjalnie. A przecież chciałabym sama potrafić sprawić, że szczęśliwie dożyję starości. Boję się, że sama nie dam rady. Nie teraz, nie w tym stanie. Nie chcę być dłużej więźniem samotności i wspomnień. 



Już proszę, zrozumiałam w końcu.

6.8.12

4.

Niech nic się nie zmienia? Niech zmieni się wszystko! Niech sok przy obieraniu pomarańczy nie próbuje mi wypalić oka. Niech przestanę się uderzać małym palcem o każdy kant. Niech deszcz pzy okazji umyje mi duszę. Uginam się pod moim własnym szaleństwem. Ile jeszcze razy zaufam i się zawiodę? Ile jeszcze nadziei sobie narobię zanim zrozumiem, że to wszystko gówno i wcale nieprawda? Że to wcale nie miało miejsca. Że to tylko moje szaleńcze wizje. Że nigdy nie byłeś dla mnie. Że nie istniejesz tak naprawdę.  





A co gdybyśmy zostali jedynymi ludźmi na ziemi? Wyjaśniłbyś mi wtedy wszystko? Pozwolił zostać Twoją?

3.

Myśli niespokojne zniewalają głowę, gałęzią cierniową owijają serce, skazują wątrobe na zniszczenie. Jedynym ratunkiem jesteś Ty. 





Tak więc pomoc nie nadejdzie, a ja się udławię tą swoją naiwnością.

5.8.12

2.

Czy naprawdę tak łatwo się poddam? Czy Ty się tak łatwo poddasz? Nie wiem czemu zniknąłeś. Człowiek nie znika ot tak. Ludzi szpilką nie przebijesz i nie pękną, więc dlaczego Cie nie ma? Może straciłeś zmysły i zgubiłeś drogę do domu i numer telefonu do mnie tak przy okazji. A może porwali Cie kosmici i zrobili pranie mózgu na skutek czego zapomniałeś o kimś takim jak ja. Żyć żyjesz, ale ja nie bardzo. Zbyszek rzuca się z wieżowca. Rogucki szuka sensu istnienia w głośnikach. Skarży się na rzeczywistość. Wszystko mu się poplątało, mnie też. Anioł i diabeł w jednym. W Tobie.

1.

Nadmiar braku. Nadmiar pustki. Źle. To nie tak powinno być. Ale jest jak jest.


Jest źle. Nie ma cie.