18.3.13

150.

Ty mnie co? zraniłeś? ZRANIŁEŚ?!
wyrwałeś mi serce, pociąłeś na kawałeczki, zmiksowałeś i włożyłeś na powrót taką ciapowatą, niezdolną do uczuć wersję. to samo zrobiłeś z mózgiem. wiesz jak to jest, kiedy siedzisz i ktoś mówi o niczym ważnym, a Ty zaczynasz płakać? chcesz przestać, ale nie możesz? gapią się na Ciebie jak na idiotę kiedy zaczynasz się śmiać kilka sekund później a łzy nadal spływają po policzkach. zupełnie nie wiesz czemu zaczynasz się trząść i jedyne o czym wtedy możesz myśleć to to, że chciałbyś umrzeć? kiedy całe dnie spędzasz w pokoju unikając ludzi, słońca, za to zaprzyjaźniając się z poduszką, która ściera wszystkie Twoje łzy. kiedy na przemian jesz ogromne ilości, albo nie jesz nic przez dłuższy czas. kiedy mama zaczyna wypytywać. kiedy przyjaciele przychodzą i mówią, że czas już się ogarnąć, bo źle skończysz, a Ty potem udajesz, ze już wszystko w porządku, bo nie chcesz ich ranić. z czasem stwierdzasz, że masz depresję i Ci z tym cholernie dobrze. nawet wizja, że skończysz w szpitalu psychiatrycznym Ci nie przeszkadza, bo to przecież też jakaś ucieczka.
potem nastąpił przełom. nowy rok, nowi ludzie, nowe problemy. trochę zapomniałam i wybaczałam po trochu, ale kiedy mówisz mi, że tylko mnie zraniłeś, to wybacz, ale nie wiń mnie, że życzę Ci wszystkiego najgorszego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz