28.4.13

161.

wesele. ja z przyjaciółmi. nagle Ty się pojawiasz. pijany roztrzaskujesz butelkę u moich stóp. i łzy chcą już ulecieć, ale to jeszcze nie czas. łapię Cię za rękę i wyprowadzam. pytam się co tu robisz. to wesele matki mojej jedynej miłości, odpowiadasz. trzymam Twoją twarz przypominając sobie jak kiedyś mogłam dotykać jej ile tylko chciałam. Tobie również chce się płakać. wychodzimy. pytasz się mnie czy tęskniłam, czy chociaż raz nie zapragnęłam Cię znowu.
zupełnie jak ja wtedy.
nie mówię nic, wtedy całujesz mnie, a ja chociaż znam te wargi dobrze, nie potrafię ich całować. mówisz mi, że kochasz. boże, czemu teraz?
całujesz jeszcze raz, kiedy kolejny raz milczę. ja tym razem nie uciekam, nie bronie się.
wtedy robisz coś co po raz kolejny łamie mi serce. zaczynasz się śmiać, patrzysz się na mnie jakbym była niczym. mówisz, że żartowałeś.
że co?
że zawsze może do mnie wrócić i to udawać, że nie zorientuje się. wtedy łez już nic nie powstrzymuje. zaczynam uciekać. gonisz mnie.
po co?
mówisz, że zawsze mnie znajdziesz, że zawsze będę tylko Twoja. 

nie wiem czemu śnisz mi się kolejny raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz